O tej życzliwości na drodze możemy się przekonać w miejscach, gdzie jest jazda na suwak, jak na toruńskim moście.
To nawet nie jest już kwestia postępowania zgodnie z przepisami, bo wiadomo, jak powinniśmy się zachować. Popatrzmy na to z punktu widzenia praw fizyki. Płynny ruch jest wtedy, gdy włączamy się na samym końcu. Tak jak w zamku błyskawicznym, czyli jeden ząbek na jeden ząbek, a nie trzy ząbki na raz. Nie włączamy się też do tego głównego nurtu na środku i nie trzy samochody na raz. Jeżeli kierowcy zaczynają włączać się w połowie mostu, to wymuszają pierwszeństwo albo stoją i blokują pas. To powoduje nerwy, jakieś złe emocje.
Wspomniałeś o hulajnogach elektrycznych. To jest nowość na drogach w Polsce. Czy są problemy z nimi związane, jeśli chodzi o bezpieczeństwo?
To są ogromne problemy na wielu płaszczyznach. Znam wiele osób, które twierdzą, że założenie żółtej kamizelki czy obowiązek założenia kasku, to jest wręcz zabieranie praw człowieka. Tak naprawdę właśnie z tego biorą się największe urazy - głowy z powodu braku kasku, obtarcia niezabezpieczonych łokci i kolan. Bardzo niebezpieczne jest jeżdżenie we dwójkę. A wyobraź sobie starszą panią, w którą wjedzie 30-kilogramowa hulajnoga elektryczna z ogromną prędkością. Przypomnę, że po chodniku nie wolno poruszać się z prędkością większą, niż porusza się pieszy. Często, gdy jeżdżę samochodem, to zastanawiam się, czy to jest jakaś fata Morgana. Hulajnogami jeżdżą po drodze publicznej, nie po ścieżce czy chodniku, a po jezdni i to z ogromną prędkością. Wyprzedzają nawet małe samochody, które włączają się do ruchu. Coś niesamowitego po prostu się dzieje.
Czy Polacy są dobrymi kierowcami?
Wszyscy chcielibyśmy, żeby podróżowanie było przyjemne i bezpieczne. Oczekujemy, żeby nasze dzieci, jadące do szkoły rowerem, hulajnogą czy komunikacją miejską, wracały bezpiecznie. Chcemy pojechać do pracy albo na wakacje i wrócić. Tylko musimy stuknąć się w pierś, że nie jesteśmy mistrzami kierownicy i nie posiedliśmy wszelkich możliwych umiejętności. Ile osób po skończeniu kursu na prawo jazdy jeszcze się doszkala? Na przykład jest w Toruniu Autodrom, jeden z najnowocześniejszych torów doskonalących jazdę samochodem czy motocyklem. Tam szkolą się jeżdżący w pojazdach uprzywilejowanymi, czyli potocznie "na bombach". Odpowiedzmy sobie sami, czy zadaliśmy sobie trud, żeby tam się podszkolić? To może być jakakolwiek inna szkoła, gdzie możemy nauczyć się na przykład wychodzenia z poślizgu na śniegu albo radzenia sobie z samochodem z tylnym napędem, bo przedni więcej wybacza. Dlaczego z tego nie korzystamy? Jest na przykład Fundacja Jumper, z którą wspólnie prowadzimy szkolenia z ewakuacji z aut po dachowaniu. Uczymy, jak wyjąć człowieka z samochodu i czy w ogóle możemy go ruszać. Tego wszystkiego się możemy nauczyć, tylko trzeba chcieć. Zdobycie prawa jazdy to jest początek naszej drogi. Prawo jazdy nie jest obowiązkiem, tylko przywilejem. Proszę, żeby to zabrzmiało: to jest przywilej! Często jest hałas, że zwiększyła się ilość punktów karnych i "jak ja zarobię na ten mandat". Nikt nie musi tych mandatów płacić. Po prostu trzeba jeździć w miarę przepisowo. Już nie mówię przepisowo, ale w miarę przepisowo. Można jeździć bezpiecznie i nie płacić mandatów. Trzeba być przewidującym. Przed trasą wyspać się, wyjechać odpowiednio wcześnie i nie spieszyć się. Na naszym sympozjum będzie gościem profesor Mirosław Jarosz, który napisał książkę "kodeks zdrowotny kierowcy". W niej udowadnia, że po dyżurze nocnym, po 10-12 godzinach ciężkiej pracy, gdy wsiądziemy do samochodu, to tak jak byśmy wypili 4 piwa. Nasza percepcja i zmysły już inaczej działają. Więc trzeba czytać, edukować się, być miłym, no i zapraszamy na nasze sympozjum.
Tym razem odbędzie się we Włocławku. Czego się możemy spodziewać?
To już czwarty raz, a co roku poprzeczka idzie w górę. Co roku jesteśmy w innym mieście. 8 i 9 października będziemy we włocławskim Centrum Kultury Browar B. Przez dwa dni będziemy rozmawiać o bolączkach i problemach bezpieczeństwa w ruchu drogowym, czyli o tym, o czym właśnie mówimy. W Polsce jest wiele takich konferencji i sympozjów. Poklepujemy się na nich po plecach, rozjeżdżamy i nic się nie zmienia. Dlatego my postanowiliśmy zapraszać samorządowców. Pokazujemy im te problemy, ale jednocześnie jak je rozwiązywać. Mamy wiele wypracowanych rozwiązań, które pokazujemy gminom i powiatom. Jednocześnie z samorządem województwa kujawsko-pomorskiego przyznajemy statuetki Lidera Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. Kategorii jest wiele, m.in. samorząd przyjazny rowerzystom, samorząd inwestujący w infrastrukturę przy drogach wojewódzkich, samorząd świecący dobrym przykładem czy lokalne inicjatywy w dziedzinie bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Chcemy nagradzać oddolne inicjatywy i wspaniałych ludzi, którzy ratują życie. Przykładem może być Stowarzyszenie Nasze Silno, które zrobiło własną zrzutkę, żeby postawić tablicę zmiennej treści, czyli popularny radar z "uśmieszkiem" przy przejściu dla pieszych. Co roku w innym mieście zapraszamy szkoły ponadpodstawowe do takiego miasteczka bezpieczeństwa ruchu drogowego. Tam mają do dyspozycji symulatory dachowania, stoiska policji i straży pożarnej. Pokazujemy pierwszą pomoc.
Wspomniałeś, że gośćmi będą prof. Mirosław Jarosz i Tomasz Tosza. Kto jeszcze pojawi się?
Filip Grega fachowiec BRD często występujący w Polsacie. Przyjadą przedstawiciele Akademii Policji ze Szczytna. Na przykładach wyjaśnią nam te bardziej zawiłe problemy przepisów ruchu drogowego, chociażby to słynne pierwszeństwo bezwzględne pieszych. Okazuje się, że nie wystarczy czytać "Prawo o ruchu drogowym". Niestety w wielu przypadków potrzebujemy jego interpretacji. Pomoże też poruszać się w gąszczu tych przepisów Wojciech Pasieczny z Fundacji Zapobieganie Wypadkom Drogowym - były policjant z Komendy Głównej i rzeczoznawca sądowy.
Dziękuję za rozmowę!