Ważą się polityczne losy posłanki partii Razem Pauliny Matysiak, która pod koniec czerwca poinformowała o założeniu wraz z posłem PiS Marcinem Horałą ruchu społecznego „Tak dla rozwoju”. Sprawa wywołała burzę na sejmowych korytarzach. Jednak kontrowersje budzić może także sposób, w jakim posłanka Matysiak angażuje się w kwestie związane z naszym regionem. W jednej ze swej interpelacji stwierdziła, że lepszą inwestycją od S10 między Toruniem a Bydgoszczą byłaby modernizacja linii kolejowych i przywołała opinię według której „narracja o tym, że istniejące w tej chwili połączenie drogowe, czyli DK10, to ‘droga śmierci’, jest przykładem manipulowania faktami”, bo winę za wypadki ponoszą kierowcy, którzy jeżdżą za szybko. A problem rozwiązać mogą fotoradary.
Piątka kolumna to nie ja
Założone przez Paulinę Matysiak i Marcina Horałę stowarzyszenie ma wspierać prorozwojowe projekty, takie jak CPK. Środowisko polityczne posłanki odcięło się od tej inicjatywy. Klub lewicy zawiesił ją na trzy miesiące, a Andrzej Szejna, jeden liderów Lewicy stwierdził, że jeśli Paulina Matysiak nie zrezygnuje ze współpracy z byłym pełnomocnikiem rządu PiS do spraw CPK, zostanie z klubu usunięta.
W odpowiedzi, na swym facebookowym profilu posłanka oświadczyła, że sama z Razem odejść nie zamierza, nie jest „piątą kolumną PiS”, "kocha Razem", ale też podkreśliła, że nie wycofa się z działań w ramach „Tak dla rozwoju”.
- Zdaję sobie sprawę, że ta sytuacja związana z ogłoszeniem powstania stowarzyszenia mogła być trudna dla wielu kolegów zarówno z partii, jak i z klubu. Mogła im sprawić dużo przykrości. Za to przepraszam. Chcę współpracować z różnymi osobami, także takimi, które na lewicę nie zagłosują, ale dla których rozwój Polski jest ważny.
Nie tylko politycy
Do zarzutów, jakie w przestrzeni publicznej pojawiają się wobec sposobu realizowania przez PiS projektu CPK, dotyczących m.in. opóźnień, braku rzetelnych konsultacji, gospodarności i sensowności wydawania milionowych kwot ze środków publicznych – do tego posłanka się już nie odniosła
Ten alians wzbudził kontrowersje nie tylko wśród polityków. „Co można mieć w głowie (siano, sieczkę, pustkę?) lub nie mieć (poczucia odpowiedzialności, niestosowności, wstydu?), żeby, należąc do najbardziej lewicowej partii w Polsce, podjąć współpracę z członkiem partii skrajnie prawicowej, gdyż otwarcie (słowem i czynem) negującej demokrację parlamentarną i trójpodział władzy? Z tej mojej magistrantki dumny teraz nie jestem i nikt nie przekona mnie, że popełniła zwykły błąd polityczny” – napisał na swym profilu prof. Aleksander Madyda z UMK.
Kutno, Sieradz, Toruń
Do Sejmu pochodząca z Kutna Paulina Matysiak startowała z okręgu sieradzkiego, ale związki z naszym regionem ma bogate. Jest absolwentką studiów filologicznych na UMK, studiów podyplomowych z zakresu filozofii, etyki oraz… interoperacyjności systemu kolei – na Politechnice Warszawskiej. Pracowała w Bibliotece Uniwersyteckiej UMK, bez powodzenia startowała do sejmiku województwa kujawsko-pomorskiego.
Tematyka kolejowa to także przedmiot jej zainteresowań poselskich. Na 81 złożonych dotąd interpelacji, 21 dotyczyło spraw związanych z koleją. W interpelacji z 14 marca tego roku do ministra infrastruktury, Paulina Matysiak napisała między innymi, że budowa drogi ekspresowej między Bydgoszczą a Toruniem wywołuje „coraz większe protesty", a także: "wycinka Puszczy Bydgoskiej oraz likwidacja cennych przyrodniczo Bydgoskich Źródlisk w Rudach spotyka się z ogromnym sprzeciwem ze strony organizacji ekologicznych, innych stowarzyszeń oraz przede wszystkim samych mieszkańców”. Na dowód, posłanka wskazała, że 3 marca w okazjonalnym przejeździe pociągu „Bydgoskie Źródliska” na trasie Bydgoszcz - Nowa Wieś Wielka – Bydgoszcz, na pokładzie było 300 osób, przy 160 miejscach siedzących. „To jasno pokazuje, że skala sprzeciwu społecznego rośnie” – napisał w interpelacji.
Narracja o drodze śmierci
W treści interpelacji znalazł się także taki passus: „Jak zaznaczają organizatorzy przejazdu wspomnianego już pociągu specjalnego, narracja o tym, że istniejące w tej chwili połączenie drogowe, czyli DK10, to „droga śmierci”, jest przykładem manipulowania faktami. Wszystkie wypadki śmiertelne, jakie do tej pory miały miejsce na tej trasie, nie powstały w wyniku złego stanu infrastruktury. Winę za ich spowodowanie ponoszą kierowcy, którzy łamią przepisy ruchu drogowego drogowego - przede wszystkim jeżdżą z nadmierną prędkością i wyprzedzają na podwójnej linii ciągłej. Jedną z głównych przyczyn takiego zachowania jest brak wyposażenia tej drogi w system fotoradarów (…) Budowa trasy szybkiego ruchu, zdaniem zainteresowanych, nie stanowi środka zaradczego w zakresie bezpieczeństwa na tym odcinku.”
Resort odpowiada
Odpowiedzi na interpelację udzielił Paweł Gancarz, wiceminister w resorcie infrastruktury, informując m.in., że fotoradary instaluje się przede wszystkim w oparciu o analizy bezpieczeństwa ruchu drogowego: „Na żadnej z dotychczas sporządzonych analiz ten odcinek drogi krajowej nr 10 nie został wskazany jako miejsce szczególnie niebezpieczne, wymagające instalacji dodatkowych urządzeń rejestrujących (…) Warto wskazać, że od 2012 r., do GITD wpłynęły cztery wnioski o zainstalowanie urządzeń pomiarowych na tym odcinku DK10. Z uwagi na fakt, że we wnioskowanych lokalizacjach dochodziło do niewielu zdarzeń drogowych, gdzie przyczyną zdarzenia była nadmierna prędkość nie zostały one zakwalifikowane jako miejsca do instalacji urządzeń w pierwszej kolejności”.
Wciąż pozostająca głównie na papierze ekspresowa S10 to jedyna tej klasy trasa, która łączyć będzie Szczecin – Piłę - Bydgoszcz – Toruń i biec dalej w stronę Warszawy. Bezpieczna, dwupasmowa trasa integrować ma Pomorze zachodnie z centrum kraju, a w naszym województwie stanowić oś komunikacji drogowej między stolicami województwa. Podzielony na 4 części 50 kilometrowy odcinek między Bydgoszczą a Toruniem znajduje się w końcowej fazie przygotowań formalno-prawnych. Zgodnie z niedawną wypowiedzią wojewody kujawsko-pomorskiego, Michała Sztybla, roboty mogą ruszyć jesienią tego roku.
Fakty i mity
Na razie w miejscu przyszłej S10, biegnie dwukierunkowa DK10. Nie wdając się już w dywagacje, czy „narracja o drodze śmierci” rzeczywiście jest przykładem manipulowania faktami, warto wskazać na kilka z ich: .
- 27 czerwca w zderzeniu auta osobowego z lawetą ginie 58-letnia kobieta,
- 21 czerwca w zderzeniu kilku aut na miejscu ginie 36-letni kierowca busa, 74-letni kierowca innego pojazdu umiera w szpitalu,
- 18 czerwca w wynik zderzenia ginie 40-letni kierowca,
- 5 marca w wypadku ginie 48-letni kierowca samochodu ciężarowego
- 7 lutego w wyniku zderzenia tira z autem osobowym ginie 59-letni kierowca drugiego z tych pojazdów
- 3 lutego w ciągu kilku godzin najpierw wpadek śmiertelny pod Bydgoszczą, w którym ginie 25-letni mężczyzna, a następnie wpadek pod Toruniem, w którym życie traci 39-letni kierujący autem osobowym oraz 32-letni pasażer innego z samochodów uczestniczących w wypadku.
To tylko przegląd zdarzeń z ostatniego półrocza na DK10, połączonym z nią fragmencie S10 między Toruniem a Bydgoszczą. Scenariusz większości wypadków na tym odcinku jest podobny: auto zjeżdża na przeciwny pas i dochodzi do zderzenia czołowego - typowego dla tranzytowych dróg dwukierunkowych, które czekają wciąż na modernizację do bezpieczniejszego standardu.