Jak obchodzono Wielki Tydzień niegdyś w naszym regionie? Jakie obyczaje pozostały, a jakie zaniknęły? O tym rozmawiamy z Hanną Łopatyńską z Muzeum Etnograficznego w Toruniu NASZ WYWIAD

Region Raport
Biznes Opinie
x
Fot. 123rf

Co symbolizuje baranek? Od kiedy zajączek przynosi dzieciom prezenty? Dlaczego każdy element wielkanocnego stołu ma znaczenie? O świątecznych tradycjach rozmawiamy z Hanną Łopatyńską - kustoszem Działu Folkloru i Kultury Społecznej Muzeum Etnograficznego w Toruniu.


Gdy zwiedzałem aranżacje wielkanocne w Parku Etnograficznym w Toruniu, to nabrałem takiego przekonania, że w dawnym życiu nie było nic przypadkowego i każdy element miała jakieś znaczenie. Choćby drabina oparta o dach w święta. Teraz nikt by na to nie zwrócił uwagi.

Na Kociewiu opierano drabinę o dach, ponieważ wierzono, że jeżeli w niedzielę wielkanocną rankiem będziemy się wpatrywać w słońce, to można obejrzeć skaczącego po nim baranka.

 

Skoro mowa o baranku wielkanocnym. To jeden z elementów nieodłącznie kojarzący się z Wielkanocą.

Wiele elementów, które są na naszych stołach obecnie, znajdowało się dawniej w chłopskich chatach. Jednym z nich jest baranek wielkanocny - symbol zmartwychwstania. Innym są pisanki. Musimy pamiętać, że niegdyś inaczej podchodzono do tych wszystkich symboli świąt. Święta przypadają na czas wiosenny i wątki chrześcijańskie splatają się z wątkami przedchrześcijańskimi. Te symbole, które dzisiaj są postrzegane przez pryzmat wiary chrześcijańskiej, niegdyś były również traktowane jako rekwizyty mające funkcję magiczną. Wierzono, że uderzanie dziewczyny zielonymi gałązkami czy polewanie wodą w Poniedziałek Wielkanocny, przyniesie radość, zdrowie i że ma to takie właściwości życiodajne. Podobnie pisanki. Dzisiaj jajko to symbol zmartwychwstania, wszelkiego początku. Dawniej wierzono, że również ma ono właściwości życiodajne. Pisanka zakopana w ziemi spowoduje, że pole będzie dobrze plonowało. Skorupki pisanek dorzucone do ziarna dla kur miały powodować, że kury się lepiej niosły. Pisanka toczona po brzuchu lub plecach krowy miała sprawić, że ta krowa będzie taka okrąglutka i zdrowa jak to jajko. Wszystko było przesycone różnorodnymi sensami.

 

Zapewne przez wieki wiele obyczajów zaniknęło.

Przykładem są przywoływki dyngusowe, które były bardzo popularne w większości wsi na Kujawach i również na Pałukach. Jeszcze w okresie międzywojennym to było praktykowane, a w tej chwili można zobaczyć tylko w Inowrocławiu w dzielnicy Szymborze. Polegało to na tym, że Wielkim Tygodniu grupa kawalerów, młodych mężczyzn zbierała się w jednym miejscu, a inni mieszkańcy i chłopacy z danej wsi przychodzili do nich, płacili jakiś drobny datek i prosili o ułożenie przywoływki. Był to krótki wierszyk adresowany do wybranej dziewczyny. W Niedzielę Wielkanocną wchodzono na przykład na dach karczmy lub jakieś duże drzewo. W Szymborzu jest to taka specjalnie wybudowana trybuna nad stawem. Te przywoływki są przez kawalerów wygłaszane, wykrzyczane. W każdej z nich jest wymieniona dziewczyna z imienia i nazwiska oraz który chłopak za nią zapłacił jak gdyby okup. Jest również informacja, ile wody na tę dziewczynę będzie wylane w Poniedziałek Wielkanocny. Jeżeli dziewczyna jest sympatyczna, ładna i lubiana, a zapłacono za nią spory okup, to przywoływka jest pochlebna i życzliwa. Natomiast jeśli dziewczyna jest nielubiana i leniwa, a jeszcze na dodatek nikt za nią okupu nie wpłacił, to jest złośliwa. Kiedyś były naprawdę niektóre bardzo ostre. Warto dodać, że te przywoływki w Szymborzu są wpisane na Krajową Listę Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego. W poniedziałek kawalerowie przy dźwięku trąbki chodzili od domu do domu i spełniali te obietnice dotyczące polewania panien wodą. Na takie bardziej doceniane lano mniej wody. Taki naparsteczek albo kieliszeczek. Na te mniej lubiane wylewano, są nawet takie określenia, szambo wody. Zwyczaj kontrowersyjny, ale jak najbardziej tradycyjny.

 

Do tej pory popularny jest śmigus-dyngus. Skąd się wziął?

Było takie przekonanie, że woda ma wyjątkowo pozytywne właściwości w Wielkanoc. Dlatego rano wracając z kościoła z rezurekcji, zachodzono gdzieś nad staw, jezioro czy rzekę, żeby obmyć twarz w wodzie. Nawet jeżeli ktoś nie mógł z domowników samodzielnie iść, to przynoszono mu tę wodę do domu. Dziewczęta uważały, że ta woda bardzo dobrze wpływa na cerę. Równie dobrze na nią wpływało umycie twarzy w wodzie w misce z wodą, na której dnie leży pisanka. Do tej pory jest takie przekonanie, że jeżeli jakaś panna nie była w Poniedziałek Wielkanocny oblana wodą, to było to dla niej złą wróżbą. Jeżeli została dobrze zmoczona, no to miała wówczas nadzieję, że może w najbliższym roku uda jej się wyjść za mąż. W dawnych czasach było to bardzo pożądane. Skoro mówimy o wodzie, to dodajmy, że Wielkanoc była nie tylko przygotowaniem duchowym. Była to też okazja do zabiegów higienicznych, a dawniej na wsi różnie z tą higieną bywało. Przed Wielkanocą należało się wykąpać, ogolić, wyprać i wyprasować odzież, żeby czyści na ciele i duszy udać się w niedzielę na rezurekcję.

 

Wspomniała pani ówczesną higienę. Czymś teraz niespotykanym był kołtun.

Ciekawym elementem świąt wielkanocnych było obcinanie kołtuna. Wierzono, że w kołtunie, czyli w skłębionych włosach powstałych wskutek brudu, niemycia i nieczesania głowy, lokowała się choroba. Dzięki jego ścięciu w Niedzielę Wielkanocną pozbywał się człowiek wszystkich chorób i dolegliwości.

 

Wiadomo, że wieś była zróżnicowana. Byli gospodarze bogatsi i biedniejsi. Jak to się odbijało na stołach wielkanocnych?

Na pewno w przygotowywanych potrawach. W gospodarstwach zamożnych odbywało się wcześniej świniobicie. Gospodynie przygotowywały wszystko własnymi rękoma. Gotowano dużą liczbę jaj. Baby były pieczone na pszennej mące. Może z jakimiś rodzynkami kupowanymi w sklepie kolonialnym, bo od święta można sobie na to było pozwolić. Natomiast w rodzinach uboższych na pewno były te potrawy skromniejsze, chociaż zawsze starano się, żeby było coś wyjątkowego. Te posiłki świąteczne były bardzo wyczekiwane.

 

Czy to było związane z wcześniejszym postem?

Tak. Post był bardzo restrykcyjnie przestrzegany. Rezygnowano nie tylko z mięsa, ale również z nabiału, cukru i jajek. Rzeczywiście ludzie byli wygłodniali i bardzo oczekiwali potraw świątecznych, ale tak jak powiedziałam, jeżeli rodzina była biedniejsza, to na pewno ten stół świąteczny był bardziej skromny. Z pewnością jaj mniej przygotowywano. W bogaty domach było ich kilkadziesiąt. Pisanki, kraszanki zaczynano przygotowywać na wiele dni wcześniej, żeby po prostu zdążyć.

 

Co mogło się znaleźć na takim śniadaniu wielkanocnym w naszym regionie?

Generalnie zasada była wszędzie taka, że wszystkie potrawy przygotowywane na wielkanocne śniadanie musiały być poświęcone. Święcenie odbywało się na placu przed kościołem. Do bardzo bogatych gospodarzy ksiądz przyjeżdżał i święcił wszystko, co było wystawione na stole. W koszach musiał się znaleźć chleb jako dar boży. Baranek - najlepiej z masła, ale też z ciasta. Musiały być pisanki - symbol zmartwychwstania i wszelkiego początku. Symbolem oczyszczenia był chrzan, który nawiązywał do cierpienia Chrystusa. Zasada była taka, że każdy, nawet dziecko, musiał kawałek tego chrzanu posmakować, żeby chociaż troszeczkę tej cierpkości poczuć w święta.

 

W jaki sposób były przygotowywane pisanki? Jako dziecko jajka moczyłem w cebuli.

To jest chyba najprostszy sposób. Zawsze się udają pisanki w cebulaku. W naszych regionach jajka nie były takie bardzo ozdobne. Najczęściej na jeden kolor farbowano je i używano do tego właśnie tych łusek z cebuli. Wywar z młodego zboża dawał taki kolor seledynowo jasnozielony. Sok z buraków - różowy i czerwony. Trzeba było rok wcześniej pomyśleć, żeby przygotować barwnik z liści czarnej malwy. Barwiono także jaja w wywarze z kory olchy na brunatny kolor. Na wierzchu można było przetrzeć skórką słoninki dla nadania ładnego połysku. Na niektórych wsiach na Kujawach i Kociewiu zdarzało się, że zdobiono też jajka techniką batikową. Pisano wzory woskiem za pomocą szpilki wbitej w patyczek. Potem wkładano jaja do barwnika. Gdy wyschły, wosk zdrapywano i pozostawał biały wzór. W innych regionach wzory batikowych pisanek były bardzo ozdobne. Natomiast te kujawskie i kociewskie były bardzo proste - symbole solarne, jakieś spiralki, krzyżyki, kreseczki, kwiatki. Takie schematyczne i bardzo proste dekoracje.

 

Zapytam jeszcze o inne symbole wielkanocne. Czy kurczaczki i króliczki były wcześniej?

To są takie symbole, które bardziej nawiązują do pory roku. Jest wiosna, więc te kurczaczki się wykluwają i kwiatki zaczynają kwitnąć. Dlatego to nam się tak automatycznie kojarzy. Takim symbolem, który teraz jest popularny w całej Polsce, a najwcześniej pojawił się na Pomorzu, czyli na terenach będący pod zaborem niemieckim, jest zając przynoszący prezenty. Faktycznie to jest dosyć młody zwyczaj. Pojawił się na początku XX wieku i przywędrował do nas z Niemiec. W bogatych domach w okresie międzywojennym rodzice chowali w ogrodzie koszyczki z pisankami, słodyczami, jajkami z czekolady. Mówiło się, że to zajączek zostawił te prezenty dla dzieci w ogrodzie. Teraz stało się to bardzo popularne. Zwyczaj młody, ale też nawiązujący do tych sensów pierwotnych, bo zając jest uważany za symbol płodności.

 

Dziękuję za rozmowę!