Od 2030 roku wszystkie nowe budynki mieszkalne mają być zasilane prądem pochodzącym z instalacji zeroemisyjnych. To wynik tzw. dyrektywy budynkowej. Natomiast do 2040 r. planowane jest wycofanie kotłów na paliwa kopalne, które mają zastąpić np. pompy ciepła czy właśnie fotowoltaika.
Korzystanie z instalacji fotowoltaicznych od dłuższego czasu w Polsce zyskiwało na popularności. Jak grzyby po deszczu, tego typu zeroemisyjne metody produkcji prądu, wyrastały na dachach domków jednorodzinnych, a coraz częściej znajdują zastosowanie także w budownictwie mieszkaniowym.
Mniejsze zużycie prądu
Instalacja fotowoltaiki to pomysł na ograniczenie wydatków na rachunki za prąd. Instalacja fotowoltaiczna pozwala przetworzyć promienie słoneczne na prąd, niezbędny do zasilania wszystkich urządzeń w naszym domu. Odpowiednio dobrana przydomowa elektrownia fotowoltaiczna jest w stanie pokryć zapotrzebowanie na prąd i tym samym pozwala zmniejszyć rachunki za energię o około 90 proc. Jak informuje "Rzeczpospolita": - Szacuje się, że instancja o mocy 3,79 kWp, której średni koszt z montażem wynosi w granicach 20 tys. zł, jest w stanie rocznie wyprodukować około 3700 kWh, zakładając, że rodzina zużywa rocznie ok. 4000 kWh, wydaje na ten cel 2,5 tys. zł, to po założeniu instalacji jej rachunki spadną do ok. 500 zł. Instalacja fotowoltaiczna w powyższym przypadku powinna zwrócić się po dziesięciu latach.
Dla opornych będą kary
W marcu Parlament Europejski ma obradować i ostatecznie przegłosować nowelizację dyrektywy o charakterystyce energetycznej budynków (w skrócie EPBD). Inwestorzy za sześć lat będą musieli zacząć wznosić budynki zeroemisyjne. Z kolei do 2040 r. planowane jest także wycofanie kotłów na paliwa kopalne. Znowelizowana dyrektywa EBD zakłada redukcję emisji w budownictwie o co najmniej 60 proc. w ciągu niecałych sześciu lat. Z kolei osiągnięcie pełnej neutralności klimatycznej ma nastąpić do 2050 r.
W Polsce na "pierwszy ogień" pójdą budynki użyteczności publicznej, a później prywatne domy. Jak wyjaśnił Hubert Różyk, rzecznik Ministerstwa Klimatu i Środowiska, w wywiadzie dla portalu gazeta.pl: - Będziemy przede wszystkim pokazywali rachunek ekonomiczny, dbali o to, żeby zmiana była opłacalna dla zwykłych ludzi. Czy pojawią się kary? Pewnie w jakimś momencie będą środki administracyjne, ale to jest mniej więcej tak jak z paleniem śmieciami albo z kwestią jeżdżenia niesprawnym samochodem - przyznał rzecznik ministerstwa. - Państwo musi działać w taki sposób, żeby na koniec skłaniało nawet te jednostki, które mimo wszystko nie chcą działać. Tak jest z mandatami. To też jest swego rodzaju kara - dodał.
Popularność instalacji OZE w Polsce nadal rośnie, ale tempo zmalało. Według danych URE, pod koniec 2023 roku liczba mikroinstalacji fotowoltaicznych wzrosła do ponad 1,4 miliona, a ich moc zainstalowana jest bliska 11,3 GW. Jednak dynamika wzrostu liczby mikroinstalacji zmalała z około 41 procent w 2022 roku do około 15 procent w 2023 roku.