Uczelnia ojca Tadeusza Rydzyka zwrócił dotację do ministerstwa. - Są różni szkodnicy - mówi redemptorysta

Puls Dnia
Region Raport
#
Fot. Agencja Toruń/TW

 - Pan Rydzyk do tej pory był przyzwyczajony, że środki płyną do Torunia bez żadnych ograniczeń, ale te czasy już się skończyły  - mówi Monika Sikora, wiceminister resortu Funduszy i Polityki Regionalnej. Jak informuje Onet uczelnia o. Rydzyka zwróciła kwotę 100 tys. złotych, które otrzymała wcześniej na otwarcie studiów "Informatyka medialna twoją szansą na sukces!" realizowanych w latach 2017-2020.

 

Akademia Kultury Społecznej i Medialnej o. Tadeusza Rydzyka miała 14 dni na zwrot powyższej kwoty. Przelew dotarł na konto ministerstwa - według informacji Onetu - w ostatnim, ustawowym dniu.

 - Pan Rydzyk musi zaakceptować, że rozdział państwa od Kościoła to kwestia fundamentalna – komentuje wiceminister Monika Sikora z ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej. - Cieszy, że zwyciężył rozsądek i kierownictwo toruńskiej akademii podeszło do tej sprawy w sposób odpowiedzialny. Należy zaznaczyć, że środki pozyskane w ramach dotacji z funduszu unijnego nie podlegają zwrotowi, o ile zostały wykorzystane przez beneficjenta zgodnie z postanowieniami umowy zawartej z instytucją, która przyznała dotację oraz innych dokumentów - dodaje.

O zwrocie pieniędzy zadecydowała Komisja Europejska i Narodowe Centrum Badań i Rozwoju, które przyznało środki uczelni o. Rydzyka. Władze AKSiM odwołały się od tej decyzji, jedna bezskutecznie. Resort funduszy i polityki regionalnej nakazał ich zwrot. 

Dlaczego w ogóle ministerstwo uznało, że zwrot środków przez uczelnię redemptorysty jest zasadny? Otóż ze względu na dwa naruszenia. Po pierwsze, aby studiować na uczelni należy przedstawić zaświadczenie od proboszcza. Za to placówka oświatowa musiała zwrócić kwotę 95 tys. zł. Z kolei kolejnym naruszeniem był brak zwrotu niewykorzystanych środków w sumie ok. 8 tys. zł. Łącznie jest to ponad 100 tys. złotych. Jak tłumaczyła Onetowi minister Monika Sikora: "Publiczne środki nie mogą wspierać uczelni, na których dochodzi do działań dyskryminujących. Tym bardziej na kierunkach dotowanych z unijnych funduszy nie powinno dochodzić do segregacji na tle religijnym". 

O. Rydzyk próbował przekonywać widzów na antenie TV Trwam, że to on ma racje w sporze z ministerstwem. 

 -  Uczelnia jest prywatna. To my stawiamy warunki i jednym z takich warunków jest opinia proboszcza - mówił duchowny. 

Zdaniem redemptorysty uczelnia wymaga zaświadczenia od proboszcza, ponieważ "jest katolicka, a wiemy, jakie jest nastawienie do Kościoła, do Polaków, do Polski, do katolików, do tego, co patriotyczne. [...] Nie mówimy, że nie przyjmujemy niewierzących, ale chcę mieć opinię, żeby nie wszedł jakiś szkodnik. Są różni szkodnicy i mogą nam narozrabiać - podkreślał.