Rolnicy spod Torunia zaskoczeni skalą protestów. Tysiące maszyn na ulicach

Puls Dnia
Region Raport
#
Fot. Agencja Toruń

Od rana osoby dojeżdżające do Torunia mają spore problemy, aby wjechać do miasta. Wszystko to w związku z protestem rolników. Organizatorzy strajków oraz władze Torunia na specjalnie zwołanej konferencji prasowej przekazali, jak wyglądały protesty do tej pory.

 

Cel? Trzy tysiące maszyn

Sytuacja związana z protestem rolników prezentuje się najgorzej na drogach dojazdowych do Torunia. Źle sytuacja wyglądała na wjazdach do miasta tylko, gdy przemierzała je akurat kolumna strajkujących. W samym mieście ruch jest spokojniejszy niż zwykle, można wręcz stwierdzić, że przypomina ten niedzielny lub świąteczny.

Rolnicy zdają sobie sprawę, że ich działania mogą powodować niedogodności dla osób, które dojeżdżają do Torunia z najbliższych okolic. - Pragnę przeprosić niezadowolonych mieszkańców miasta za utrudnienia, jednak mam wrażenie, że więcej jest tych zadowolonych, że rolnicy pokazali swoje zdanie względem polityki rolnej. Nasz strajk nie ma na celu całkowitego blokowania dróg. Ruch odbywa się jednostajnie, na jednym pasie drogi. W Toruniu i okolicach jeździ około 1,5 tysiąca maszyn. Jeżeli chodzi o sytuację w branży, to jesteśmy zszokowani skalą i subordynacją. Wszyscy protestujemy wspólnie pod biało-czerwoną flagą. Opóźniamy ruch, żebyśmy zostali zauważeni - opowiada jeden z rolników Kamil Kalita.

Protestujący pierwotnie zakładali, że na ulice Torunia i okolic wyjedzie około 700 maszyn. Obecnie liczba jest dużo większa, a to jeszcze nie koniec. Do miasta przyjeżdżają rolnicy z innych części regionu np. z Brodnicy i Rypina. - Logistycznie wygląda to bardzo dobrze. Ruch się odbywa, ale na chwilę obecną w mieście raczej nie korkuje się. Na DK 91 osiągnęliśmy prawie 500 maszyn w miejscowości Grzywna. Nie chcemy wyjeżdżać na ulice. Chcemy czuć się bezpiecznie. Protestujący z nami rolnicy są z okolic Torunia, ale także z Brodnicy, Jabłonowa Pomorskiego i Ciechocinka. Cały czas dojeżdżają kolejne osoby, dlatego myślę, że może udać się, zrealizować nasz cel w ilości 3 tysięcy maszyn, jeśli chodzi o miasto Toruń - mówi przewodniczący protestu na DK 91 Paweł Sikorski.

 

Prezydent prosi o to, żeby było jak do tej pory

Urząd Miasta jest w ścisłym kontakcie z organizatorami strajku. Magistrat cały czas monitoruje sytuacja, która zdaniem prezydenta Michała Zaleskiego wygląda zgodnie z ustaleniami. - Ruch odbywa się do zasady jednym pasem ruchu. Zdarzyły się pojedyncze przypadki na Szosie Chełmińskiej i Szosie Lubickiej, gdzie były zablokowane dwa pasy. Wszystko odbywa się tak, jak było ustalane. Pojazdy wjeżdżają do miasta i zawracają. Nad całością czuwa duża grupa policjantów. Szacujemy, że jest to co najmniej 120 lub 140 funkcjonariuszy. Bardzo proszę organizatorów, aby protesty do końca miały zdyscyplinowaną formę. Dziękuję osobom, które stwierdziły, że można nie zwiększać ruchu w mieście - powiedział Zaleski.

 

O czym jest ten strajk?

Strajkujący przekonują, że ich celem jest walka o dobro wszystkich, zarówno producentów, jak i konsumentów. Protestujący nie walczą jako organizacje i związki, lecz jako rolnicy indywidualni. - Jesteśmy apolityczni w tej chwili. Z polityką w rolnictwie daleko nie zajdziemy. Pójście na salony i promocja na strajkach nic nie da. Chcemy, żeby produkty w sklepach były zdrowe. Walczymy nie tylko dla siebie, ale także i mieszkańców miasta, a więc konsumentów. Niestety produkty z Ukrainy wprowadzane na polski rynek mają substancje rakotwórcze, które w Unii Europejskiej są zakazane od 20 lat. To jest niezdrowa konkurencja, żeby wyprodukować plon, ponosimy dużo większe koszty, a z Ukrainy idą do nas dużo tańsze i mogą dużo zarobić. Tu chodzi też o nasze zdrowie - mówi Mateusz Bartel.

Protesty rozpoczęły się koło godziny 5 i potrwają do 19 lub 20. Wszystko zależy od miejsca, w którym rolnicy strajkują. Więcej informacji na temat przebiegu strajku znajdziecie w innych artykułach na naszym portalu.