Ministerstwo Klimatu i Środowiska jest w trakcie przygotowywania propozycji odnośnie cen prądu w drugiej połowie roku. Eksperci ostrzegają, że bez zastosowania odpowiednich mechanizmów, koszty dla gospodarstw domowych osiągną niebotyczne kwoty.
Przypomnijmy, że ceny prądu wystrzeliły ze względu na pandemię z 2019 roku oraz wojnę na Ukrainie. Wówczas nałożono embargo na tanie surowce energetyczne z Rosji. Rządzący sztucznie kontrolowali ceny energii elektrycznej w Polsce poprzez program tarczy osłonowej. Pod koniec ubiegłego roku ponownie uchwalono ustawę, która utrzymuje ceny energii elektrycznej, gazu i ciepła w pierwszej połowie 2024 r. Maksymalna cena energii elektrycznej została utrzymana na poziomie 412 zł za MWh netto do określonego limitu zużycia. W tej chwili ministerstwo klimatu i środowiska pracuje nad nowymi rozwiązaniami na kolejną połowę roku.
- Przygotowujemy w tej chwili propozycję przepisów na drugą połowę roku - powiedziała w ubiegłym tygodniu Hennig-Kloska, minister klimatu i środowiska. Przepisy mają powstać w ciągu 2-3 tygodni.
Ceny prądu. O ile wzrosną od lipca?
Eksperci alarmują, że szacunki mówią o cenach wyższych nawet o 75-80 proc. Najgorzej odczują to mniejsze gospodarstwa domowe, zużywające blisko 1500 kWh rocznie. Co w przypadku odbiorców energii, którzy wykorzystują 3-4 tys. kWh? Ich rachunek będzie o około 60-65 proc. wyższy.
- Chcemy skupić się przede wszystkim na pomocy osobom dotkniętym ubóstwem energetycznym, o gorszym statusie finansowym - podkreśliła Hennig-Kloska.
Szefowa Ministerstwa Klimatu i Środowiska ujawniła, że przy zamrożeniu cen prądu będzie obowiązywać próg dochodowy. Dopytywana o szczegóły kryterium odparła: Nie mamy jeszcze tego określonego, ogłosimy to wraz z ustawą.
- Kalkulujemy dziś też poziom cen i obserwujemy rynek, by najlepiej skalkulować pomoc dla obywateli - dodała szefowa resortu klimatu.
Jak ocenia - na portalu Forsal - prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie, Hanna Mojsiuk: "Najbardziej zagrożone problemami są dwa sektory gospodarki: branże energochłonne oraz branże działające na niskiej marży, dla których każde zachwianie gospodarcze oznacza niebezpieczeństwo zaprzestania ciągłości działania".
Chodzi o m.in. przemysł drzewny, metalowy, gastronomię i turystykę. Zaznacza, że to małe i średnie firmy są najbardziej narażone na wzrost tzw. kosztów stałych ze względu na mniejszą skalę produkcji. Z wysokimi cenami energii będą musiały zmierzyć się też firmy rodzinne oraz przedsiębiorstwa zapóźnione technologicznie.
„Obawiamy się także o kondycję firm sektora MŚP działających na niskich marżach. Wysokie ceny prądu i energii w 2022 r. doprowadziły na skraj bankructwa wiele rzemieślniczych piekarni oraz małych firm, które nie mogą pozwolić sobie na wpisanie w budżet podwyżek cen energii o 200 proc.” - tłumaczy w rozmowie z Forsalem Hanna Mojsiuk.