Iga Sarzyńska odnawia tradycję piernikarstwa w Toruniu od trzech lat i jak sama nam mówi: - Naprawdę tutaj niczego nie brakuje. To miasto daje bardzo duże możliwości rozwoju

Region Raport
Biznes Ludzie
#
Fot. Agnieszka Pałtynowicz
#

Iga Sarzyńska-Komorowska wraz z mężem – Maciejem Komorowskim w 2019 roku postanowili założyć w Toruniu wyjątkowy projekt - „Iga Sarzyńska Wzrusza Toruń”. Od tamtej pory, mimo pandemii, przetrwali, a pierniki wypiekane w tutejszej cukierni cieszą się popularnością nie tylko wśród turystów, mieszkańców, ale też klientów zagranicznych. Rozmawiamy z współautorką projektu – Igą Siarzyńską-Komorowską o tym jak prosperuje jej biznes piernikarski w Toruniu – mieście - które słynnie z tego wypieku od setek lat.

 

„Nasza działalność przyczynia się do odrodzenia dziedzictwa piernikarstwa w Toruniu” powiedziała Pani w jednym z wywiadów (Forbes, październik 2023 r.). W jakich konkretnie aspektach?

Zacznę od tego, skąd w ogóle wziął się pomysł na nasz biznes. Gdy kilka lat temu przyjechałam po raz pierwszy do Torunia, przeżyłam rozczarowanie - toruński piernik wydał mi się zaniedbany.

 

Pod jakim względem?

Przede wszystkim nie przystający do XXI wieku, odcięty od współczesności. Naszym projektem piernikarskim odbudowujemy to dziedzictwo w każdym aspekcie. Pierwszym, niezwykle ważnym czynnikiem jest to, że używamy wyłącznie produktów wysokiej jakości. Piernik jest nowoczesny, ale łączy współczesną jakość z wielowiekową tradycją. Do naszych wyrobów używamy wyłącznie masła i przypraw w najlepszym gatunku, doskonałych mąk oraz miodów naturalnych. To jeden aspekt, a kolejnym, równie istotnym, jest współpraca z artystami. Muszę przyznać, że ta „strona” piernika też została zaniedbana. Ciasto piernikowe zawsze było związane z artystami: przyozdabiano je złotem, wypiekano w przepięknych drewnianych formach. W projekcie „Iga Sarzyńska Wzrusza Toruń” bardzo pielęgnujemy ten aspekt: począwszy od opakowań, na których widnieją przepiękne prace kolażystki - Aleksandry Morawiak, skończywszy na wielu wzorach, ręcznie dekorowanych. Współpracujemy też z takimi artystami, jak: Andrzej Mleczko, Katarzyna Stróżyńska-Goraj czy Amelia Korczak, z którą rozpoczęliśmy współpracę, gdy miała zaledwie 16 lat.
 

W ubiegłym roku zdobyła Pani laury m.in. w konkursie Business Woman Roku „Sukces Pisany Szminką” w kategorii przedsiębiorstwo roku 2023 z przychodem do 10 mln złotych, a także tytuł Prix Au Chef Pâtissier,  przyznawany najlepszym cukiernikom w Europie przez Międzynarodową Akademię Gastronomiczną (The International Academy of Gastronomy). W końcu Państwa marka otrzymała także certyfikat jakości „Made in Toruń”. Przypatrując się nominacjom do tej nagrody dziwię się, kto jeszcze jej tak naprawdę nie otrzymał. Uznaje Pani to za pewnego rodzaju nobilitację czy wręcz przeciwnie?

Dla nas jako firmy to ważne wyróżnienie dlatego, że marka „Iga Sarzyńska wzrusza Toruń” działa na lokalnym rynku od 2019 roku. Kolejny fakt jest taki, że mój mąż pochodzi z okolic Włocławka, więc jest związany z regionem kujawsko-pomorskim. Dla mnie z kolei było to przyjęcie do swoistego „klubu Kopernika”. Natomiast największym wyzwaniem był mój udział w konkursie Business Woman Roku „Sukces Pisany Szminką”. To było trudne przedsięwzięcie. Konkurs był całkowicie niezależny, a ja musiałam w ciągu pięciu minut zaprezentować historię mojej firmy w pigułce przed chociażby dr Ireną Eris. Wyzwanie i stres z tym związany udało się przekuć w zwycięstwo w rywalizacji konkursowej. 

Czyli jednak marzenia się spełniają.

Nie do końca… To my spełniamy marzenia, one same się nie spełniają. 

Jeśli już jesteśmy przy marzeniach, to są jeszcze takie, które pod względem zawodowym pozostały do realizacji?

Na pewno. Myślimy o rozwoju linii produkcyjnej - to nasz cel na najbliższe lata. Gdzieś tam w oddali marzę także, aby otworzyć butik z piernikami zagranicą. Jeśli to marzenie będzie miało nas uszczęśliwić i nie zaburzy naszej harmonii życia, to je spełnimy. Staramy się zachować balans w życiu zawodowym i prywatnym, mimo że nasz grafik jest bardzo wypełniony. Nie chcemy zagonić się pracą, chcemy spełniać marzenia, ale nie za wszelką cenę. Nie za cenę zdrowia i życia. 

Wiele razy podkreśla Pani w wywiadach jakość oferowanych w sklepie produktów. Co jeszcze jest sekretem produkowanych przez Panią pierników i dlaczego one przyciągają klientelę?

Oprócz jakości składników używanych do ciasta piernikarskiego czy artystycznej oprawy, ważna jest także edukacja naszych pracowników. Przede wszystkim, aby nie wypuszczali produktu, który nie spełnia w stu procentach naszych wymogów jakościowych. Muszę przyznać, że po trzech latach mamy świetny zespół, który doskonale rozumie ten przekaz. Spoglądając na nasze tabliczki czekolady, zauważyć można jak bardzo są „dopieszczone”. Wybieramy m.in. specjalne płatki róż bio oraz używamy najlepszej czekolady typu origin. Staramy się, aby wszystko było dopracowane i przede wszystkim też smaczne. 

Do współpracy z Pani projektem zaprosiliście m.in. słynnego rysownika Andrzeja Mleczkę. Jak powstał ten pomysł?

Andrzeja Mleczkę uwielbiam od dzieciństwa. Moi rodzicie kolekcjonowali albumy z jego ilustracjami. To absolutnie kultowy artysta. Pewnego dnia po prostu pojechaliśmy na umówione spotkanie i przekonaliśmy go do współpracy. Było to spełnienie mojego marzenia. Muszę przyznać, że siedząc w galerii pana Mleczki, nie dowierzałam, że to się dzieje naprawdę. Pan Andrzej niezwykle optymistycznie przyjął cały projekt. Rozumiał, że chcemy odbudować dziedzictwo toruńskiego piernika. Później był także bardzo zadowolony z efektów tej współpracy. Mamy plany, aby tę współpracę kontynuować, ale na razie nie mogę zdradzić szczegółów. 

Oferowane przez Panią pierniki budzą nie lada ciekawość u klientów. Poprzez Państwa sklep internetowy trafiają do 27 krajów Europy. Ciekawi mnie, kto najchętniej po nie sięga?

Mamy rzeczywiście coraz więcej klientów z Francji, Hiszpanii, a także Niemiec. Tych paczek wysyłamy coraz więcej. Nasze pierniki zamawiają nie tylko Polacy z zagranicy, ale też rodowici Hiszpanie czy Francuzi. Jest pewna pani z Hiszpanii, która - gdy wychodzi u nas nowa kolekcja pierników - zawsze wykupuje te produkty. 

Jak oceniłaby Pani rynek turystyczny w mieście? Rozwija się czy trwa pewnego rodzaju constans? 

Moja perspektywa jest trochę ograniczona, ponieważ zaczęliśmy rozwijać biznes tuż przed pandemią. Dla nas ten okres był bardzo trudny - nie działo się tu nic. Uratowała nas w tym czasie sprzedaż internetowa. Dostrzegamy, że klientów po pandemii jest coraz więcej - myślę jednak, że to naturalne zjawisko. 

Turystyka to jedyna przyszłość Torunia czy z perspektywy przedsiębiorcy dostrzega też Pani inne kierunki rozwoju?

Dużym sukcesem miasta jest międzynarodowy Festiwal Camerimage. Jako firma jesteśmy piernikowym partnerem tego wyjątkowego festiwalu. Muszę dodać, że jako osoba spoza Torunia jestem pod wielkim wrażeniem rozmachu oraz samej organizacji tego przedsięwzięcia. Wiem, że jest realizowana budowa Centrum Filmowego na Jordankach. Bardzo kibicuję tym wspaniałym projektom, które budują rangę Torunia i go rozsławiają. 

Na jakiej płaszczyźnie chce Pani w dalszej perspektywie budować rozwój firmy, aby był on zrównoważony i długofalowy?

Myślimy przede wszystkim o tym, żeby nadal produkować produkty bardzo wysokiej jakości i „dopieszczone” pod każdym względem. 

Zahaczając jeszcze raz o toruński biznes: czy jest coś, czego w tym mieście brakuje z punktu widzenia przedsiębiorców? 

My - wraz z naszym pomysłem i firmą - zostaliśmy bardzo dobrze przyjęci. Otrzymaliśmy bardzo dużo wsparcia ze strony miasta, więc możemy wypowiadać się z perspektywy przedsiębiorcy w samych superlatywach. Począwszy od otrzymania dofinansowania, a skończywszy na tym, że jesteśmy zapraszani na różne spotkania w Toruniu i festiwale. Czujemy się bardzo docenieni w tym mieście. Naprawdę tutaj niczego nie brakuje. To miasto daje bardzo duże możliwości rozwoju. 

Wystarczy chcieć?

Z naszej perspektywy - tak. Jesteśmy pokornymi ludźmi i bardzo dużo wymagamy od siebie, a dopiero później od innych. 

Tytułem końca: jaka jest recepta na stworzenie udanego i prosperującego biznesu w Toruniu? Ludzie to najważniejsza część?

Dobór odpowiednich ludzi to trzon każdej firmy. Bardzo ważne jest również doświadczenie. To ono pomogło nam przetrwać ciężki okres pandemii. Na trzecim miejscu postawiłabym – konsekwencję. Znam takie projekty, w których ludzie mieli świetny pomysł i mnóstwo zapału na początku. Jednak przy okazji pojawienia się problemów ta konsekwencja opadała i z pięknego projektu nic nie wychodziło lub był realizowany w dużo mniejszym zakresie. Dobry zespół, profesjonalizm, konsekwencja – to najkrótsza recepta na sukces. Ale za każdym sukcesem zawsze stoi intensywna praca.  

Dziękuję za rozmowę.