Między nami, staruszkami. W kujawsko-pomorskim w ciągu dekady społeczeństwo postarzało się o ponad 4 lata. Komentuje Mariusz Załuski

Biznes Ludzie
Biznes Opinie
m
Fot. 123rf

Jak wiadomo bycie młodym, pięknym i bogatym jest przyjemne, ale trudne. A już zwłaszcza trudne do utrzymania na dłuższą metę, szczególnie, jeśli chodzi o stan młodzieńczości permanentnej. I marna pociecha, że starzejemy się w dobrym towarzystwie, bo całe społeczeństwo nam się generalnie starzeje dookoła i błyskawicznie. I tu już coś poradzić na to można. A nawet trzeba, bo gospodarka trzeszczy.


Wiara w statystykę jest ponoć nieco zwodnicza, ale wyczytać można z niej sporo, zwłaszcza, jak się długo czyta. Urząd Statystyczny w Bydgoszczy opublikował właśnie raport oparty na danych Narodowego Spisu Powszechnego, dotyczących sytuacji społeczno-demograficznej w kujawsko-pomorskim w roku 2021 w porównaniu do roku 2011. I co tu mamy? Portret zmian galopujących, a nawet rewolucyjnych, choć przecież dekada to chwila – moment, raptem połówka jednego pokolenia… Widać więc w tych tabelkach i kryzys instytucji małżeństwa, i wzrost liczby obcokrajowców, który zmienia nam mentalność, i spadek religijności, i choćby wzrost poziomu wykształcenia, choć tu akurat złośliwcy twierdzą, że to raczej wzrost liczby osób wyposażonych w dyplomy.


Ale najbardziej widać to, jak się zestarzeliśmy. W ciągu raptem 10 lat mediana wieku mieszkańców Kujaw i Pomorza skoczyła o ponad 4 lata. Odsetek osób w wieku 65 plus w populacji ogółem zwiększył się o prawie 6 proc. A tak zwany indeks starości? W 2011 roku przeciętna liczba osób w wieku 65 lat i więcej, przypadających na 100 osób w wieku 0-14 lat, wynosiła niecałe 82, 10 lat później już prawie 120! To przepaść. I to przepaść powodująca wzrost tak zwanego wskaźnika obciążenia demograficznego, czyli liczby osób w wieku nieprodukcyjnym, przypadającym na tych, co jeszcze „produkują”.


No i co dalej? Swego czasu na Bałkanach mocno popularna była pieśń ludowa „Wolę być pijany, niż stary”, ale to niestety recepta taka sobie. Starzenie się społeczeństwa to megaproblem dla gospodarki. I niby ścieżki wyjścia z sytuacji wskazać tu łatwo - trzeba po prostu ograniczyć spadek liczby ludzi pracujących zawodowo: i programami prodemograficznymi, i wydłużaniem czasu pracy, i importem zasobów pracy z zewnątrz. Tyle, że każda z tych ścieżek to pole minowe, a macherowanie przy wieku emerytalnym, to już zwłaszcza. Cóż, jednego możemy być pewni. Spokojnie zestarzeć się nie da.