Będę dzwonił do wszystkich posłów. Specjalny wywiad kujawy-pomorze.info z prezydentem Włocławka Markiem Wojtkowskim

Biznes Ludzie
Biznes Opinie
Prezydent Włocławka Marek Wojtkowski
Fot. Urząd Miasta Włocławka

Z prezydentem Włocławka MARKIEM WOJTKOWSKIM – o elektrowni atomowej obok Anwilu, blaskach i cieniach rewitalizacji centrum miasta, problemach we współpracy samorządu z rządem i kandydowaniu w najbliższych wyborach – rozmawiają Ryszarda Warta i Mariusz Załuski

Pewnie ma pan już dosyć pytań o smutny obraz „polskiego Detroit” z książki Piotra Witwickiego, więc zacznijmy tym razem od drugiej strony. Jaki jest w tej chwili najciekawszy projekt inwestycyjny we Włocławku? Elektrownia atomowa oparta o reaktory SMR?


Zacznę od tego, że ze względu na finanse samorządów, spora część z nich mocno poobcinała budżety inwestycyjne. Dotyczy to wielu miast, na przykład Krakowa – z trzech miliardów budżet inwestycyjny ograniczono o połowę, do półtora miliarda, inwestycje ograniczyła też Bydgoszcz. Natomiast u nas udało się ten budżet inwestycyjny zwiększyć o 30 proc. w stosunku do roku 2023. Ze 185 do 261 milionów.


A co do projektów, które realizujemy, to są to przede wszystkim projekty infrastrukturalne, drogowe, dużo jest projektów kontynuowanych, ważnych z punktu widzenia komunikacyjnego Włocławka. Wspomnieliście panowie o SMR-ach, czyli małych reaktorach jądrowych. Jesteśmy w trakcie rozmów z Synthos Green Energy, firmą, która ma realizować te reaktory na terenie Polski. Włocławek został wybrany jako jedno z trzech pierwszych miast, w których mają one powstać. Nie ukrywam, że to dla nas wielka szansa. Elektrownia byłaby zlokalizowana bezpośrednio przy Anwilu, bo Anwil ma 100 hektarów terenu, który chciałby przeznaczyć pod ten projekt.


No i oczywiście Anwil należy do Orlenu.


Tak, Orlen jest właścicielem Anwilu i współwłaścicielem Synthos Green Energy, więc sobie dużo obiecuję, oczywiście, jeżeli ten projekt w ogóle dojdzie do skutku. Bo to projekt w dużej mierze pionierski, na świecie – z tego co pamiętam – została zbudowana jedna taka elektrownia…


… W Kanadzie.

Dokładnie, więc to innowacyjny projekt, sam czas certyfikacji jest obliczony na kilka lat. Mam nadzieję, że to dojdzie do skutku, bo jestem wielkim zwolennikiem energetyki atomowej, zresztą myślę, że jako Polska nie mamy innego wyjścia. To, że elektrownia byłaby zlokalizowana we Włocławku, to szansa dla miasta. Bo skorzystałyby i firmy budowlane, i byłyby miejsca pracy, i możliwości pozyskania tańszej energii.

Włocławek zyskałby też prestiżowo.


Oczywiście, również. 


Projekt SGE budzi jednak emocje, mieliśmy niedawno opinię ABW przeciwną tej inwestycji. Orlen jak wiadomo jest nie tylko wielkim koncernem, ale i firmą podlegającą wpływom politycznym. Nie miał pan obaw, że ta inwestycja z tego właśnie powodu przejdzie miastu koło nosa?


Ależ rzecz jasna, że mam obawy. Rozmawialiśmy z zarządem SGE, jeszcze przed wyborami parlamentarnymi. Intencja była zdecydowana, żeby budować elektrownię, natomiast później zmieniła się władza, pojawiło się zamieszanie związane z opinią ABW i nie wiadomo, jak ten projekt się zakończy. Aczkolwiek rozmawiam też z przedstawicielami obecnego rządu, którzy potwierdzają, że nie ma alternatywy dla energetyki atomowej. I na pewno będzie to kontynuowane, czy to na bazie SMR-ów czy innej technologii - a ja mam nadzieję, że Włocławek będzie na tej krótkiej liście, z racji tego, że mamy tu dużą spółkę skarbu państwa, więc ta lokalizacja jest naturalna. 


Jeden ze sztandarowych projektów miasta to od lat rewitalizacja centrum. Jest pan prezydent zadowolony z dotychczasowych efektów?


Nie jestem zadowolony. Robimy to, ale własnym sumptem, z naszych środków budżetowych, a to jest niestety mało. Na 10 lat w gminnym programie rewitalizacji centrum miasta mamy zapisane blisko 300 milionów złotych. Ale jak się panowie domyślają, nie jest wcale łatwo wygospodarować te środki w naszym budżecie. Rewitalizacja ścisłego centrum jest jednak naszym priorytetem i robimy to krok po kroku. Rozpoczęliśmy od rzeczy dla nas najłatwiejszej, czyli tych nieruchomości, które są w gminnym zasobie komunalnym.


Powstało prospołeczne centrum, uruchomiliśmy również Interaktywne Centrum Fajansu, które cieszy się dużą popularnością mieszkańców i turystów. Niebawem oddamy dużą kamienicę przy 3 Maja 18, czyli Centrum Aktywizacji i Przedsiębiorczości, jest tam kawiarenka śródmiejska. W następnym roku mamy projekt woonerfu, w który zmieni się ulica 3 maja, centralna z punktu widzenia rewitalizacji.


Wizualizacje są piękne, ale obawy duże – choćby o to, że woonerf zabije tradycyjny handel, choćby przez brak miejsc parkingowych.


Problemy na ulicy 3 Maja to kwestia kilkudziesięcioletnich zaszłości, których nie da się naprawić „od ręki”. Dużym ciosem dla tej ulicy było na pewno powstanie galerii handlowej…


… dodajmy, że we Włocławku największa galeria handlowa jest właściwie nieopodal, w samym centrum.


Przedsiębiorcy przenieśli się do galerii. Przy przekształceniu ulicy 3 maja w woonerf, chcemy więc też zmienić jej funkcjonalność. To będzie teren przeznaczony dla włocławian, jako miejsce spacerów, gastronomii, usług. Kilka fajnych przedsięwzięć już tam powstało, jak Tymomania – firma zajmująca się odrestaurowywaniem starych mebli.


Mamy tu też ciekawy projekt z udziałem marszałka Niedawno zakończyliśmy rewitalizację Starego Rynku. Włocławek był pokazywany jako przykład betonozy, a nam udało się zazielenić Stary Rynek, posadziliśmy tam 70 dużych drzew, kilka tysięcy krzewów, efekt będzie widoczny wiosną. Naprzeciwko Starego Rynku zaś – tak jesteśmy umówieni z marszałkiem - samorząd województwa w tej perspektywie finansowej wybuduje Filharmonię Kujawską. Mamy tam piękną, prawie hektarową działkę i chcemy ją przeznaczyć na filharmonię.


To będzie inwestycja finansowana przez województwo?


Tak, oczywiście z wykorzystaniem  środków unijnych. Kolejny ważny projekt to budynek naprzeciwko seminarium, w ciągu 2-3 miesięcy uregulujemy jego stan prawny i przejmiemy tę nieruchomość dla miasta. Potem chcemy przekazać ją marszałkowi, tam będzie realizowany projekt wojewódzkiego centrum nauki, w rodzaju toruńskiego Młyna Wiedzy.


Warto też wspomnieć o społecznym budownictwie czynszowym, mamy już opracowanie na cały kwartał, będziemy chcieli zmienić obraz śródmieścia poprzez wprowadzenie tam mieszkańców wynajmujących mieszkania czy lokale użytkowe. Obniżyliśmy zresztą cenę wynajmu lokali użytkowych, których właścicielem, żeby nadać nowego ducha temu miejscu.


Ale biznesmeni włocławscy skarżyli się akurat na wynajem. Między innymi na to, że swego czasu miasto zwiększyło stawki czynszu biznesmenom, którzy sami wyremontowali swoje lokale, bo… zyskały one na wartości.


No niestety, takie są zasady. Natomiast kilka lat temu, kiedy zacząłem być prezydentem, ten czynsz obniżyliśmy o 50 proc.


Wracając do rewitalizacji - ważnym elementem jest też to, że dopłacamy do remontów właścicielom kamienic prywatnych. Co roku przeznaczamy na to półtora miliona złotych. Mamy też drugi program, modernizacji zabytków, na 400 tysięcy.

 
Jak na zabytki, to nie za dużo.


Ale zawsze coś.


Realizowaliście też program rewitalizacji z funduszy norweskich…


Tak, uzyskaliśmy grant z funduszy norweskich, trzy lata temu. W pierwszej fazie liczyliśmy na 10 milionów euro, później względy polityczne zadecydowały, że lista beneficjentów została poszerzona – nie chcę mówić o jakie samorządy – i dostaliśmy ostatecznie ponad 3,5 miliona euro.


Byliśmy parę miesięcy temu na otwarciu dworca kolejowego we Włocławku, na którym zjawiło się wielu polityków ówczesnego obozu rządzącego, tylko nie było… prezydenta Włocławka.


Kuriozum.


Ale to był dobry symbol tego, jak się układała współpraca między polską samorządową, a polską centralną, warszawską. Teraz będzie lepiej? Jak ten model współpracy powinien wyglądać? Wystarczy zmiana klimatu, czy coś powinno się zmienić w sensie prawnym?


Ufam, że obecna koalicja rządząca inaczej patrzy na samorząd, niż władza poprzednia. Odbudowa zaufania to jest pierwszy krok, bardzo ważny. Bo tego zaufania po prostu brakowało. Mamy dziś świetnych reprezentantów na poziomie centralnym, jestem zresztą szefem wojewódzkiego Tak dla Polski, tej „korporacji” samorządowej, którą budował Jacek Karnowski, były prezydent Sopotu.


Nie chcę tu mówić o względach finansowych, Włocławek przez cztery lata na samych zmianach podatkowych – PIT, CIT – stracił 200 milionów złotych wpływów do budżetu. Nie chcę mówić o Polskim Ładzie. Nie chcę mówić o subwencji oświatowej, która „dobija” samorządy. My ponad 100 milionów rocznie dokładamy do oświaty! Ważna jest nie tylko odbudowa zaufania, ale też zmiany zasad finansowania samorządów. Mocnym głosem już o tym mówimy, na przykład o zwiększeniu udziałów samorządów w podatkach PIT i CIT. Myślę, że jakiś udział w podatku VAT jest mało realny, żebyśmy mogli o to zawalczyć, ale obecny  rząd zapisał już w projekcie budżetu na 2024 subwencję rozwojową dla samorządów, z tego,  co pamiętam to ok.  3,5 miliarda złotych. To bardzo poważny zastrzyk. I coś, co mnie osobiście  cieszy: racjonalne i obiektywne dzielenie tej subwencji. Nie pod kątem przynależności politycznej, jak to się poprzednio działo. Mnie porażał ten system budowany na klientelizmie. 

 
Czyli naszym pomagamy, a reszta niech się martwi albo zmieni poglądy.  


Tak, naszym pomagamy, a jeśli chcesz, żebyśmy ci pomogli, to masz przyjść i na kolanach prosić, to może znajdą się jakieś pieniądze. Tak to się odbywało.


W poprzednim rozdaniu politycznym Włocławek powinien sobie radzić znakomicie: była pani minister Gembicka, posłanka Borowiak…


I radziliśmy sobie. Tylko kluczowe pytanie jest takie, czy  tak właśnie powinno to wyglądać.  Mało tego, przerażało mnie też to, że wielu moich kolegów samorządowców przechodziło nad tym do porządku dziennego. Po tym ośmiu  latach pisowskich rządów oni już przewartościowali swój sposób myślenia. 


To już tak  jest, że po prostu dostosowujemy się do rzeczywistości  - takiej, jaka ona jest.


Wychodzę z założenia, że trzeba walczyć o swoje, trzeba też mieć kręgosłup i nie wyrzekać się swych poglądów. Dlatego właśnie zależy mi, żebyśmy przywrócili te obiektywne zasady finansowania, a nie na takiej zasadzie, ze jak jest wójt, burmistrz czy prezydent pisowski, to dostaje, a jeśli jest z opozycji to mu się rzuca kłody pod nogi. Sam osobiście tego doświadczyłem, chociażby po próbie organizowania wyborów kopertowych. Jako jeden z pierwszym samorządowców odmówiłem wydania spisu wyborców. 

Pieniądze można dzielić  w prosty sposób: biorąc pod uwagę liczbę mieszkańców, oczywiście w odpowiedni sposób różnicując to ze względu na gminy wiejskie, miejsko-wiejskie, duże i średnie miasta, bo potrzeby są różne. Ufam, że to zafunkcjonuje. Słyszę też o obietnicach podniesienia subwencji oświatowej. Przy 20 proc., byłby to w wypadku Włocławka wzrost dochodów do budżetu o ok. 20 mln rocznie. Ważne, że są to pieniądze na wydatki bieżące, bo z nimi właśnie mamy największy problem. Z wydatkami majątkowymi sobie radzimy. Można zaciągnąć kredyt czy wydać obligacje, natomiast wydatki bieżące musimy pokrywać z własnych dochodów. To byłby ważny gest nowej władzy wobec samorządów.


Dla mnie ważne  jest także wprowadzanie zasad decentralizacji. Niestety, w ostatnich latach trend był dokładnie odwrotny. Jestem  przekonany że Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga i Nowa Lewica doceniają wkład samorządów w odbudowę państwa polskiego po 1989 roku i  ta decentralizacja, zapisana zresztą w konstytucji, będzie postępować. My się nie boimy nowych zadań, tylko  niech to będą zadania skrojone na nasze możliwości i przede wszystkim w odpowiedni sposób finansowane, bo bywało i tak, że zadań nam dodawano, ale nie szły za tym pieniądze.


Świetnie brzmią te deklaracje dotyczące pełnej transparentności, ale nie wierzymy, że nie będzie Pan dzwonił do wiceministra Kukuckiego, byłego pana zastępcy, żeby wsparł Włocławek.


Ależ oczywiście, że będę. Z Krzyśkiem współpracowaliśmy przez pięć lat. To, co udało się we Włocławku zrobić, to także zasługa Krzysztofa Kukuckiego.  Bardzo się cieszę, że będzie odpowiedzialny za projekt budownictwa mieszkaniowego w Polsce, bo zna się na tym, zajmował się tymi sprawami, ma znakomite doświadczenia z pracy w samorządzie,  które będzie mógł teraz wykorzystać.  Będę dzwonił do wszystkich posłów, nie mam z tym problemu. Jestem zwolennikiem lobbingu, ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Wiadomo, ze trzeba walczyć  o swoje, artykułować swoje potrzeby, w cywilizowany sposób. 


Wróćmy do  lokalnych spraw. We Włocławku, ale generalnie na południu naszego województwa, są wysokie, w porównaniu z innymi częściami regionu, wskaźniki bezrobocia. W powiatach dookoła Włocławka to kilkanaście procent,  we Włocławku 7,8 procent. To znacznie więcej w porównaniu np. z Bydgoszczą czy Toruniem, gdzie mamy bezrobocie 2,2 i 2,9 procent. Z drugiej jednak strony, gdy rozmawia się z ludźmi, którzy prowadzą we Włocławku swe  firmy, to oni skarżą się na brak rąk do pracy.

 
Mogę to tylko potwierdzić. 

          
Dobrze, ale skąd ten paradoks. 


Kontekst tej sprawy jest szerszy. W Polsce, na pewnym pułapie, po prostu nie opłaca się  pracować. Dla mnie to  jest straszne.


Wysoka stopa bezrobocia z jednej strony a deficyt chętnych na rynku pracy z drugiej strony wskazuje, że istnieje spora grupa, która po prostu nie jest zainteresowaną pracą.


Zawsze istniała grupa ludzi, którzy przychodzili do Powiatowego Urzędu Pracy tylko po przysłowiowy „stempelek” i podpis. Z danych pośredniaka wynika, że 60 proc. zarejestrowanych bezrobotnych nie ma motywacji do podjęcia zatrudnienia. Ale jest jeszcze 40 proc. tych, którzy chcą pracować. Podejmujemy wiele działań, które pomogą wrócić na rynek zainteresowanym. Tworzone są specjalne programy skierowane do konkretnych grup, np. matek z dziećmi. Rozmawialiśmy o rewitalizacji: mamy projekty wpisane do Gminnego Programu Rewitalizacji związane z rozwojem przedsiębiorczości. Są projekty skierowane do osób ze Śródmieścia, które chcą rozpocząć własną działalność gospodarczą, ale też programy skierowane do osób z całego Włocławka, które chcą otworzyć biznes w strefie rewitalizacji.

Ponadto warto wspomnieć o kluczowej kompetencji, czyli uczeniu się przez całe życie: w pośredniaku jest dużo ofert szkoleń, staży i możliwości przekwalifikowania. I na koniec koniecznie warto dodać wątek edukacji, który jest dla nas bardzo istotny. Od lat podejmujemy wiele działań, by uatrakcyjnić naukę na kierunkach technicznych i być liderem szkolnictwa zawodowego w regionie. To ma i będzie miało pozytywny wpływa na włocławski rynek pracy.


Włocławek jest jednym z największych w Polsce miast powojewódzkich - tak to umownie nazwijmy. Ośrodków, które w 1975 zdobyły, a po ostatniej reformie administracyjnej kraju straciły status  wojewódzki. Wprawdzie istniał program pewnego wsparcia dla takich miast, otwierano w nich np. wyższe szkoły zawodowe, ale według wielu opinii, ośrodki te w ciągu  ostatnich dwóch dekad straciły, nie rozwijały się tak, jak największe ośrodki miejskie. Czy potrzebny jest nowy program na odwrócenie tego trendu?


Rzeczywiście, po roku 1998 Włocławek stracił. To było proste przełożenie: wiele instytucji wojewódzkich zostało przeniesionych do Torunia  bądź Bydgoszczy.  Pewnie ze dwa, może trzy tysiące miejsc pracy w związku z tym straciliśmy. Nie ma co jednak załamywać rąk nad rozlanym mlekiem, trzeba szukać jakieś alternatywy i swojej drogi rozwojowej. Staramy się stworzyć model miasta komfortowego do życia. Tym też staramy się zachęcać ludzi rozważających Włocławek jako miasto do ewentualnego zamieszkania.  Stąd między innymi nasze miejskie programy mieszkań na wynajem, mieszkań czynszowych. Teraz będzie rozwijać kolejny projekt społecznej inicjatywy mieszkaniowej, czyli następcy TBS-u. Staramy się podnieść  standard usług  publicznych. 

Chcemy tworzyć miasto, w  którym  jest wszystko, co potrzebne do wygodnego życia, jest odpowiednia oferta kulturalna, sportowa, społeczna, gdzie jest sprawny układ komunikacyjny, usługi publiczne na dobrym poziomie.   
 

I wszędzie można dojechać w kwadrans. 


Dokładnie. Mamy wielki potencjał: piękne położenie z lasami wokół, mamy autostradę, będziemy walczyć o połączenie miasta z węzłem autostradowym w Pikutkowie podwójną drogą. To zadanie państwa, bo jest to droga krajowa, my jesteśmy w stanie doprowadzić ten projekt to granic miasta, co w dużej mierze udało się już zrobić. Odpowiednie połącznie  z A1 to ważny impuls rozwojowy dla naszego miasta. Jednocześnie rozwijamy sieć dróg rowerowych, dbamy do transport publiczny – przede wszystkim niskoemisyjny.

 
Jeszcze za czasów ministra Gowina mówiło się sporo o projekcie deglomeracji kraju, polegającym m.in. na przenoszeniu instytucji centralnych poza stolicę. Gdyby  taki projekt znów znalazł się na stole, chętnie udostępnię odpowiednią  nieruchomość, bo mamy ich kilka w naszym zasobie.


Tuż obok Włocławka działa - i  to bardzo prężnie - specjalna strefa przemysłowa w Brześciu Kujawskim. Mają tam duże inwestycje i działają „tuż za płotem”. To bardziej szansa czy konkurencja?


W żadnym wypadku nie postrzegam tego w kategoriach konkurencji. Dla Włocławka to szansa. My ze sobą współpracujemy. To nasze autobusy miejskie wożą ludzi do pracy na terenie strefy.  Mamy porozumienie  z gminą Brześć Kujawski. 


To dla was korzystne rozwiązanie, bo choć pracują w Strefie, to mieszkając we  Włocławku tu płacą podatki. 


Ściśle współpracujemy ze strefą choćby z tego powodu, że we Włocławsku nie mamy już terenów inwestycyjnych. Dlatego w każdym momencie wspieram mocno brzeską Strefę bo to jest szansa także dla mojego miasta.       


Samorząd województwa z marszałkiem Piotrem Całbeckim  bardzo mocno zaangażował się w zabiegi o zmianę projektowanego przebiegu linii Kolei Dużych Prędkości, która w wersji forsowanej przez poprzedni rząd praktycznie miała omijać centrum naszego województwa. Jedynymi dużymi miasta w regionie z dostępem do pełnowymiarowej KDP byłyby Grudziądz i Włocławek, choć ten drugi w takim dość karkołomnym układzie, jakby poza centrum miasta. 


Takie połączenie miałoby sens, gdy na przykład powstała trzecia przeprawa przez Wisłę, na wysokości Anwilu. Taki projekt składaliśmy zresztą do KPO.  


Chcieliśmy zapytać, jak to dotąd było załatwiane, bo odnieść można było wrażenie, że cały ten układ tzw. szprych  projektowany był w Warszawie,  a reszta kraju miała to prostu akceptować. 


Bo tak  właśnie było. Pytano nas o zdanie, my je artykułowaliśmy.  Były spotkania na przykład z mieszkańcami Modzerowa, którzy stworzyli tam sobie swoje miejsce do życia, a nagle dowiadywali się, że ma tam przebiegać droga. Poważnie nikt z nami nie rozmawiał, przedstawiano nam już gotowe warianty i  tylko wokół tego odbywała się dyskusja. Dlatego mówię, że ta współpraca władzy centralnej z  samorządową była niewłaściwa, jeśli nie powiedzieć chora.       


Na zakończenie, trudno nie zadać jednego pytania: czy będzie pan kandydował na prezydenta w nadchodzących wyborach?


Tak, będę.


Szybka i jasna deklaracja, bez kluczenia…


Mówię wprost. Mam jeszcze wiele do zrobienia, mamy kilka projektów, które chcielibyśmy domknąć, a sam mam w sobie wciąż dużo pozytywnych emocji i chciałbym działać. Układ w radzie miasta jest klarowny, dobrze nam się współpracuje w koalicji, i mam nadzieję - a właściwie jestem przekonany - że podtrzymamy to po wyborach. Do tego udało nam się też teraz stworzyć silne lobby na rzecz Włocławka i całego województwa. Przecież w historii nigdy, jako kujawsko-pomorskie, nie mieliśmy tylu ministrów i wiceministrów. Mówię więc wprost - będę kandydował i dalej walczył o sprawy Włocławka.


Dziękujemy za rozmowę.