500 tysięcy złotych wsparcia dla pszczelarzy. Umowy podpisali przedstawiciele trzech związków z regionu z urzędem marszałkowskim

Puls Dnia
Region Raport
x
Fot. Paweł Jankowski

Województwo kujawsko-pomorskie wsparło kwotą 500 tys. złotych pszczele rodziny w regionie. Trzy związki pszczelarskie podpisały dzisiaj umowy na dofinansowanie zakupu tzw. ciasta.

Marszałek Piotr Całbecki i wicemarszałek Sławomir Kopyść spotkali się we wtorek (21 grudnia) z przedstawicielami Pomorsko-Kujawskiego Związku Pszczelarskiego w Bydgoszczy, Regionalnego Związku Pszczelarzy w Toruniu i Regionalnego Związku Pszczelarzy Kujaw i Ziemi Dobrzyńskiej we Włocławku, by podpisać z nimi umowę na wsparcie w wysokości 500 tys. zł.

- To pierwsze wsparcie pszczelarzy, ale nie ostatnie informuje marszałek Piotr Całbecki. - Na początek dajemy pół miliona złotych na karmę. Wszystko drożeje, a produkcja miodu spada. To jest pomoc także dla środowiska. Pszczoły w ogniwie funkcjonowania każdego ekosystemu są podstawowym jego elementem. Z pszczelarzami od wielu lat współpracujemy na wielu poziomach. To właśnie oni prowadzą naszą pasiekę na dachu urzędu. Nawet kilku naszych pracowników zainspirowało się tym, poszli na kursy i sami założyli swoje domowe pasieki. Sam jestem pszczelarzem i co roku moja pasieka produkuje 25-30 kilogramów miodu.

Za 500 tys. złotych pszczelarze zakupią tzw. ciasto. Jest to gotowy pokarm podawany na wiosnę w okresie bezpożytkowym, jak i w przygotowaniu na zimowlę. Ciasta mogą być z dodatkami wspomagającymi rozwój: witaminami, tymolem, ziołami, białkiem czy proteinami. Ciasta znacznie poprawiają kondycję całej pszczelej rodziny.

 

Pszczelarze na Kujawach i Pomorzu

- Pszczelarze można powiedzieć, nie mają lekko - mówi Mirosław Mocek, prezes Pomorsko-Kujawskiego Związku Pszczelarskiego w Bydgoszczy. - Pierwsze zagrożenie dla pszczół to aura. Niestety są duże przerwy w pokarmie i trzeba wkraczać z ciastem, na które właśnie dostaliśmy dofinansowanie. Drugie zagrożenie to choroby. Pszczoły są bardzo pożyteczne, ale musimy dbać o to, żeby nie nastąpiło tak zwane przepszczelenie. Czyli nie może być ich za dużo na danym terenie. Zrzeszeni pszczelarze dbają o to, żeby populacja nie była za duża. Chodzi o to, żeby mogły żyć, miały pożywienie i mogły jeszcze coś nam oddać. Musimy kontrolować też pszczelarzy, którzy nie należą do związku. Doradzać im i tłumaczyć, że pastwisko nie jest nieograniczone. Większość pszczelarzy to są pasjonaci prowadzący małe pasieki. Oni produkują miód najwyższej jakości. Także propolis, wosk, mleczko pszczele czy pyłek kwiatowy. W naszym związku mamy zrzeszone 31 tysięcy rodzin i 1086 pszczelarzy. Żyjemy także w symbiozie z tymi małymi pszczelarzami, często już sędziwymi. Dzielimy się z nimi lekami, pomagamy ustawić rodzinę, żebyśmy byli wspólnie zadowoleni. Zapobiegamy tym powstawaniu ognisk chorobowych.

 

Uwaga na tani miód spoza Unii Europejskiej

Polscy pszczelarze zwracają uwagę problem miodu sprzedawanego głównie w hipermarketach, który pochodzi spoza Europy.

- Ten miód w 80 procentach pochodzi z Chin, Tajlandii, Argentyny i krajów Bałkańskich - mówi Janusz Lambarski, prezes Regionalnego Związku Pszczelarzy Kujaw i Ziemi Dobrzyńskiej we Włocławku. - Te miody bałkańskie są podobne do naszych. Możemy uważać, że są dobrej jakości. Natomiast pochodzące z innych stref geograficznych są traktowane nieznanymi nam środkami chemicznymi czy mogą zawierać jakieś antybiotyki. Importerzy sprowadzili do Polski legalnie ponad 70 tysięcy ton, a ile nielegalnie nie wiemy. Mamy informacje, że przypłynęły do Polski jako syropy, a jak ze statku zostały kontenery zdjęte, to nagle stały się miodami. Sporo z Ukrainy spłynęło, ale to są dobre miody. One nie są takim zagrożeniem. Sytuacja wygląda tak, że Polacy jedzą hipermarketowe miody różnej jakości, a te, które my produkujemy, idą na zachód. Może sytuacja się polepszy dzięki zarządzeniu, że na opakowaniu musi być informacja o składzie procentowym pochodzenia miodu. Wtedy konsument się zastanowi, czy kupić chiński produkt niskiej jakości, czy nasz zdrowy miód. A najlepiej pójść do swojego sąsiada pszczelarza, bo tacy są praktycznie wszędzie, by kupić najlepszy. Na terenie Kujaw i Pomorza dominują miody rzepakowe, które zawierają naturalną glukozę i są zdrowe dla mięśnia sercowego i żył.

 

Opryski przestają być groźne dla pszczół

Do niedawna problemem było opylanie pól przez rolników środkami chemicznymi w odpowiednich godzinach. Przez niestosowanie się do zaleceń producentów ginęły miliony pszczół.

- To był problem ogromny - dodaje Janusz Lambarski. - Rolnicy zaczęli ważyć, co im się lepiej opłaca. Czy w ciągu dnia jechać i opryskać pole, wytruć pszczoły i stracić dofinansowanie unijne czy poczekać sobie do wieczora i nie zrobić nikomu krzywdy. Na szczęście już zakazano używania takich środków jak kiedyś, które działały 30 dni i niezależnie od godzin oprysku truły przez długi czas.

Marszałek obiecał, że wsparcie dla pszczelarzy będzie kontynuowane.