Według definicji zawartej w „Kierunkach rozwoju polityki klastrowej po 2020 roku” klastry to geograficzne skupiska wzajemnie powiązanych, działających w obrębie tego samego lub pokrewnych sektorach firm, dostawców, jednostek i związanych z nimi instytucji.
Jak wygląda klastrowa praktyka w kujawsko-pomorskim? Czy jest szansa na zwiększenie roli klastrów, zgodnie z europejskimi wymogami? Rozmawiamy o tym z MARTĄ KRUŻEWSKĄ, dyrektorem Departamentu Rozwoju Gospodarczego Urzędu Marszałkowskiego Województwa Kujawsko-Pomorskiego, która niedawno reprezentowała nasze województwo na Kongresie Klastrów Polskich, gdzie była jedną z panelistek. Na zdjęciu Marta Krużewska (z prawej strony) podczas Kongresu Klastrów Polskich
W ciągu ostatnich dwóch lat liczba podmiotów w polskich klastrach – przedsiębiorstw, instytucji, uczelni – urosła o prawie 17 proc. W kujawsko-pomorskim też mamy taki klastrowy boom?
Zacznę od tego, że i w naszym kraju, i w regionie, mieliśmy do czynienia ze zmiennym i nierównomiernym zainteresowaniem klastrami. Co początkowo mocno rozpędziło działania związane z klastrami, po czym gwałtownie je zahamowało. Teraz mamy kolejny etap. Również w naszym województwie mniej się koncentrowaliśmy na działaniach skierowanych do klastrów w ostatnich latach i to z prostej przyczyny – ze względu na to, jakie były dostępne formy wsparcia dla naszych firm.
Ze strony Unii Europejskiej?
Tak, w perspektywie 2007-2013 mieliśmy środki finansowe na to, żeby powoływać klastry, powstało ich wtedy około 30. Był wysyp takich inicjatyw, bo były pieniądze. Potem przyszła kolejna perspektywa 2014-2020 – i klastry nie były już bezpośrednio wspierane. Ich działalność zaczęła się wówczas koncentrować, powstawały krajowe klastry kluczowe.
W kujawsko-pomorskim też mamy taki klaster…
Jeśli chodzi o nasze województwo, to klastrem, który spełniał kryteria i mógł być wspierany z poziomu krajowego, był Bydgoski Klaster Przemysłowy Dolina Narzędziowa, działający już od wielu lat, najbardziej prężnie w naszym regionie. Ale w tym samym czasie wiele z powstałych klastrów w naszym województwie poupadało. Inne działają, ale ich działalność nie jest na tyle stabilna i zinstytucjonalizowana, żeby mogły zakwalifikować się do klastrów kluczowych, gdzie mogłyby korzystać ze wszystkich przywilejów, które oferują programy centralne.
I to jest stan, jaki mamy obecnie. A wiemy, że polityka klastrowa jest bardzo ważna dla Unii Europejskiej. Dodam, że postrzegamy klastry w Urzędzie Marszałkowskim jako instytucje otoczenia biznesu, czyli nie tylko jako instytucje, które zrzeszają firmy płacące składki i mające profity na przykład w wyniku wspólnej realizacji projektów, tylko również jako instytucje mogące świadczyć usługi dla firm spoza klastra czy na przykład dla Urzędu Marszałkowskiego.
Realia są takie, że polskie klastry są zdominowane przez firmy. Według badań PARP aż 84 proc. podmiotów w polskich klastrach to po prostu przedsiębiorstwa, a na przykład tylko 4 proc – instytucje otoczenia biznesu. To zdrowe proporcje?
Klaster powinien działać w formule instytucji otoczenia biznesu, a nie zrzeszać instytucje otoczenia biznesu. To przede wszystkim firmy zrzeszają się w klastrach, bo mają wspólny interes biznesowy. Musimy oczywiście zrobić w naszym województwie inwentaryzację podmiotów klastrowych – w jakich branżach działają, czy ewoluują, z jakich przyczyn to wynika, czy mają szansę rozwinąć się do poziomu kilkunastu klastrów kluczowych w kraju. Chodzi o to, żeby przebić szklany sufit i wejść do grona klastrów, które są w najważniejszej grupie, „widzą się” nawzajem, zapraszają do współdziałania i kolejnych projektów.
Naszym problemem jest chyba wciąż to, że trochę traktujemy siebie w Unii Europejskiej jako nowych członków, a jesteśmy już w niej tyle lat, że staliśmy się pełnoprawnym partnerem. Na Kongresie Klastrów Polskich mówiono m.in. o rencie kompetencyjnej i rencie historycznej w Unii. My rentę kompetencyjną już wypracowaliśmy – jesteśmy na poziomie wiodących krajów Unii. Nie mamy się czego wstydzić. Ale mamy jeszcze zaszłości historyczne, powodujące to, że powątpiewamy w swoje znaczenie. Musimy funkcjonować na równych prawach, szczególnie w dobie, kiedy kluczową rolę odgrywają dwa obszary, w których klastry są niezwykle istotne: transformacja cyfrowa i zielona transformacja.
Z danych Regionalnego Obserwatorium Gospodarczego wynika, że mamy dziś w kujawsko-pomorskim mniej więcej 10 naprawdę aktywnie działających klastrów. Jest biznes agro, jest turystyka zdrowotna, czyli nasze gospodarcze hity – a czy jest jakaś dziedzina biznesu, w której, pani zdaniem, powinniśmy szczególnie wspierać działanie lub powstawanie klastrów?
Na pewno musimy wspierać Bydgoski Klaster Informatyczny. Przygotowują interesujące wydarzenia, zrzeszają wiele firm, są tam i nurty gamingowe, i też czysto informatyczne – systemy, sieci, oprogramowanie. Trzeba zwrócić uwagę zarówno na nurt ICT jak i zielony rozwój. W tym kierunku powinniśmy rozwijać politykę klastrową. I żeby było jasne – nie chodzi o to, aby to był na przykład klaster OZE, ale o to, że jak to będzie dajmy na to klaster spożywczy, to powinien wykorzystywać osiągniecia z dziedziny ICT i stosować zasady gospodarki obiegu zamkniętego. Ten pociąg już ruszył. Jak my teraz do niego nie wsiądziemy jako województwo, to drugiego już nie będzie.
Jedną z rekomendacji dla klastrów ze strony PARP jest wzrost aktywności, jeśli chodzi o zaangażowanie w kształtowanie strategii rozwoju. Rozumiem więc, że skoro jest rekomendacja, to klastry nie za bardzo się w to angażują? Jak to wygląda z perspektywy Kujaw i Pomorza?
Na pewno IOB włączają się w sposób merytoryczny w planowanie rozwoju. Podlegają jednak, typowej w biznesie, silnej presji czasu. Klastry funkcjonują zazwyczaj jako zrzeszenia firm. Nie mają czasu odpowiadać na te wszystkie ankiety, uczestniczyć w ewaluacjach, przychodzić na cotygodniowe spotkania. Tu widzę rolę administracji – jeśli chce być koordynatorem w programowaniu strategicznym, to powinna zintensyfikować swoje działania. W sposób bardziej celowany wykorzystywać posiadaną unikalną wiedzę i nie zajmować wszystkich wszystkim w tym samym czasie.
Poza tym, biorąc pod uwagę doświadczenia z UE – kiedy to raz wspierano klastry, a raz nie – zaczęły one trochę żyć własnym życiem... Byłabym gorącym orędownikiem tego, żeby te polityki nam się spięły, bo w klastrach są najlepsze przykłady kooperacji międzybiznesowych i międzyludzkich.
Dodam tu może uwagę ogólną – po 1989 roku uczono nas przede wszystkim tego, żeby ze sobą konkurować. A teraz jesteśmy już na etapie kooperacji, tego, że w grupie siła. Biorąc pod uwagę strukturę naszych przedsiębiorstw, gdzie 99,9 proc. to firmy z MŚP naprawdę pomysłem na ustabilizowanie tego sektora jest wspieranie się. Firmy mogą zaoszczędzić na pewnych usługach, mogą podzielić się doświadczeniem, nie trzeba odkrywać Ameryki na nowo. Dla naszych firm z sektora MŚP klastry są dobrym rozwiązaniem, żeby czerpać po prostu finansowe korzyści. Poza tym klaster może występować w różnych projektach unijnych i pozyskiwać środki, do których te firmy jednostkowo nigdy by nie dotarły.
Jak na razie słabe strony polskich klastrów – jak wynika z badań – to posiadane zasoby finansowe oraz infrastrukturalne, jak również rozwój innowacji…
Można się zrzucić na infrastrukturę, ale może się okazać, że firmy potrzebują tej samej rzeczy i nie muszą jej wszyscy kupować. Czasami nie wiemy, co robi sąsiad za płotem, dopóki nie zaczniemy się „sieciować”. Sieciowanie to dziś słowo klucz w jakichkolwiek biznesowych tematach. I na ostatnim kongresie również mówiono o tym, że klastry to absolutna przyszłość i firmy będą tylko w klastrach funkcjonować. Siła krytyczna jest tu po prostu większa, niż w przypadku pojedynczych firm.
Miała pani okazję do dyskusji z przedstawicielami innych regionów. Jakie wyróżniają się w polityce klastrowej? Kogo powinniśmy gonić?
Na pewno mapa dobrych praktyk klastrowych pokrywa się z mapą województw, które mają wysokie wskaźniki innowacyjności. Tam są po prostu firmy, które chętniej podejmują ryzyko – a to są również względy osobowościowe. Jak ktoś inwestuje w innowacje, to chętniej podejmuje ryzyko i bardziej „europejsko” działa.
A konkretnie jakie województwa? Pomijam województwo mazowieckie, bo to odrębna kategoria. Na pewno województwa dolnośląskie i pomorskie. To regiony, które w tym kontekście powinniśmy naśladować. No i województwo śląskie, ale ono ma specyficzne klastry z uwagi na profil ich gospodarki. Województwo pomorskie dobrze sobie radzi, ma zresztą przewagę nad innymi regionami – przemysł związany z morzem. Województwo dolnośląskie, przeciwdziałając zmiennej polityce Unii Europejskiej, wspierało klastry z budżetu województwa i nie pozwoliło tej inicjatywie upaść. I to jest dobry przykład do naśladowania.
---------------------------------------
Najbardziej aktywne klastry w Kujawsko-pomorskim według analiz Regionalnego Obserwatorium Gospodarczego (alfabetycznie):
- Agro Klaster Kujawy - Stowarzyszenie Na Rzecz Innowacji i Rozwoju
- Bydgoski Klaster Informatyczny
- Bydgoski Klaster Lotniczy
- Bydgoski Klaster Przemysłowy Dolina Narzędziowa
- Infoklaster Poligraficzny
- Klaster Przemysłów Kreatywnych Sp. z o.o.
- Klaster Turystyczny LOT Toruń
- Klaster Turystyki Medycznej i Uzdrowiskowej
- Kujawski Klaster Wodorowy
- Prosument – Klaster Odnawialnych Źródeł Energii