Janikowo. Nawet do kilkunastu pensji za skorzystanie z Programu Dobrowolnych Odejść. Qemetica chce zmniejszyć zatrudnienie o 350 etatów, ale nie znaczy to, że tyle właśnie osób zostanie zwolnionych.

Puls Dnia
Region Raport
Biznes Region
t.
Fot. Ryszard Warta

- Rozmowy trwają i odstąpienie od planów hibernacji zakładu w Janikowie wciąż jest możliwe. Jest taka szansa. Wierzymy, że ten czas jeszcze mamy i trzeba go dobrze wykorzystać walcząc o przyszłość tego zakładu. Nigdy bym sobie nie wybaczył, jak byśmy sobie powiedzieli: nie, nie warto, nie starajmy się. Możliwość jest, na ile jest ona prawdopodobna? Nie mam pojęcia, ale wierzę, że to prawdopodobieństwo na pewno wciąż jest większe od zera – mówił dziś w Janikowie Kamil Majczak, prezes zarządu globalnej grupy Qemetica (dawniej Ciech).

Jak widać nadzieje na uratowanie zakładów sodowych w podinowrocławskim Janikowie jeszcze są. Unijne sankcje na firmy wprowadzające na europejski rynek sodę produkowaną z użyciem rosyjskich surowców lub cła - to doraźne rozwiązania, które mogłyby poprawić sytuację janikowskiej firmy.  

Niezależnie od zabiegów o uratowanie firmy, trwają już przygotowania na wypadek czarnego scenariusza, w którym  ratunku dla fabryki sody nie będzie i zgodnie z zapowiedziami, w lipcu produkcja zostanie wstrzymana. Czarna opcja zakłada, że do końca lipca zakłady poddane zostaną  – jak to określa koncern  - hibernacji. Szerzej pisaliśmy o tym  także tutaj

 - W tej bardzo trudnej sytuacji jesteśmy zmuszeni do reedukacji prawie 350 etatów. Ci ludzie, którzy będą objęci tą redukcją są dzisiaj dla nas najważniejsi. Dlatego wspólnie z organizacjami związkowymi  przygotowujemy pakiet pomocowy. On nie jest jeszcze do końca gotowy, chcemy go dopracować do końca marca. Natomiast już dzisiaj mówimy o programie dobrowolnych odejść (PDO) dla pracowników, którzy niebawem osiągną wiek emerytalny – tłumaczy Tomasz Molenda, prezes spółki Qemetica Soda Polska SA, zarządzającej zakładami w Janikowie oraz zakładami sodowymi w Inowrocławiu. - Mówimy także o mobilnym biurze pracy, które chcemy utworzyć w Janikowie wspólnie z Powiatowym Urzędem Pracy, także o pomocy związanej z przekwalifikowaniem, którą również z podmiotem zewnętrznym będziemy realizować. 

Program 350 minus

Plan redukcji zatrudnienia do 350 etatów nie oznacza wcale, że tyle właśnie osób objętych zostanie zwolnieniami grupowymi. Liczba zwolnionych zależeć będzie m.in. od tego, ilu pracowników, którym już niewiele zostało do emerytury, zdecyduje się skorzystać z PDO.
- Jest kilka kroków, które po kolei wykonujemy. Po pierwsze patrzymy, gdzie możemy zaoferować pracę w innych miejscach dla naszych pracowników z Janikowa. Nadal zatrzymujemy około 90 miejsc pracy w zakładzie sodowym w Janikowie: w elektrociepłowni  i oczyszczalni ścieków, czyli w tych usługach, które dalej będzie wykonywać na potrzeby produkcji solnej i na potrzeby miasta. W dalszym kroku zaczynamy negocjacje ze stroną społeczną w sprawie warunków zwolnień grupowych i PDO. Zainteresowanie PDO powie nam, ile będziemy mogli zatrzymać pracowników, którzy mają jeszcze dłuższy czas pracy przed sobą, czyli, ile miejsc pracy będziemy mogli uratować - podkreśla prezes Tomasz Molenda.

W zarządzie firmy szacują, że z PDO skorzystać może 100-150 pracowników. Tu rachunek jest prosty: im więcej pracowników skorzysta z programu, tym mniej ich młodszych kolegów i koleżanek dostanie wymówienie. 

Do skorzystania z PDO zachęcać ma bonus. Jaki? Między innymi o to właśnie pytał portal kujaw-pomorze.info.   
- Bonus zależeć będzie od okresu, jaki pozostał do przejścia na emeryturę, będą określone kryteria czasowe. Ten bonus może mieć wielkość nawet do kilkunastu pensji. Szczegóły będą teraz negocjowane ze związkami zawodowymi. Wydaje mi się, że naszą i związków zawodowych rolą jest, żeby zachęcić do skorzystania z  PDO,  bo to pozwoli nam zachować miejsca pracy dla tych, którzy mają jeszcze do tej emerytury dużo, dużo dalej- podkreśla prezes Molenda.  

Co na to pracownicy? Dla nich istotne będzie, jakie ostatecznie kształty obierze negocjowane ze związkami zawodowymi PDO oraz zasady zwolnień grupowych. Co do jednego panuje zgoda, że po ewentualnej hibernacji zakładów, odmrożenia raczej już nie będzie.     

  - Od kilku tygodni rozmawiamy z wszystkimi, którzy chcą nas słuchać, rozmawiamy z parlamentarzystami. Wciąż apelujemy do władz centralnych, o jak najszybsze działania, tak, żeby nam dano szansę pracować. Jeżeli w lipcu dojdzie do hibernacji, to podejrzewam, że już sierpniu rozruch tego zakładu będzie po prostu niemożliwy – mówi Krzysztof Jurek, działacz związkowy z janikowskiej  sody.

Miasto łapie oddech

- To ogromny cios dla naszego miasta. Zakład produkcyjny w Janikowie to serce naszej gospodarki. Zakłada zatrudnia setki mieszkańców z gminy i miasta Janikowo oraz powiatu inowrocławskiego, napędza gospodarczo rynek lokalny, daje także duże wpływy do budżetu gminy i miasta. Hibernacja produkcji sody w Janikowie to nie tylko utrata miejsc pracy, ale też destabilizacja całej naszej społeczności – mówi Bartłomiej Jaszcz, burmistrz Janikowa, przypominając, że miasto jest w dużym stopniu uzależnione od zakładów: kupuje energię cieplną od zakładowej elektrociepłowni i przekazuje miejskie ścieki do zakładowego oddziału utylizacji. 

Tu jednak zapaliło się światełko w tunelu. 
- Nawet po ziszczeniu się tego czarnego scenariusza zostajemy w Janikowie, dalej produkujemy tu sól, dalej będziemy produkować energię cieplną na potrzeby wytwarzania soli i na potrzeby miasta. Dalej współpracujemy przy wykonywaniu ważnych usług dla miasta: oczyszczanie ścieków, energia cieplna. Jesteśmy częścią tego ekosystemu i podchodzimy do tego odpowiedzialnie - deklaruje prezes Kamil Majczak.

Da to miastu czas - mówi się o trzech latach - na rozwiązanie sprawy ciepła i ścieków. Scenariusze są różne. Najprawdopodobniej powstanie komunalna oczyszczalnia, miasto ma już konkretną lokalizację na ten cel. To inwestycja, która finansowo może być dla Janikowa wielkim problemem, ale są szanse na uzyskanie zewnętrznego wsparcia.  Burmistrz jest już po rozmowach w Bydgoszczy z wojewodą Michałem Sztyblem, m.in. o ewentualnym wsparciu z Narodowego Funduszu Ochrony  Środowiska i Gospodarki Wodnej. W Toruniu burmistrz rozmawiał z marszałkiem Piotrem Całbeckim i przewodniczącą Sejmiku Elżbietą Piniewską, mowa była m.in. o możliwościach uzyskania wsparcia z funduszy, którymi dysponuje samorząd województwa.

- Chciałby, serdecznie podziękować całej korporacji Qemetica za gwarancję tego czasu, który potrzebujemy na budowę własnej oczyszczalni ścieków albo przyłączenie się do sieci innej gminy. To rok 2028. To czas minimalny, już  teraz musimy wdrożyć działania prowadzące do zabezpieczenia naszego miasta – dodaje burmistrz Janikowa.

Do sprawy Janikowa i tego, jak kryzys wokół tych zakładów przełoży się na funkcjonowanie  także należących do Qemetiki zakładów sodowych w pobliskim Inowrocławiu – o tym już wkrótce napiszemy szeroko na kujawy-pomorze.info.