Sport to dobry temat na film - nierzadko na stadionach dzieje się tyle, że nawet najlepszy scenarzysta miałby spory problem z wymyśleniem takiej fabuły, jaką pisze samo życie. A niedawno sportowa filmografia, w dodatku ta regionalna, poszerzyła się o nowy tytuł, którego bohaterem jest Per Jonsson.
Tak sobie myślę o filmach poświęconych sportowcom z kujawsko-pomorskiego i zbyt wiele mi ich na myśl nie przychodzi, niezależnie od tego, czy mowa o dokumentach, czy o filmach fabularnych. Tym lepiej więc, że miesiąc temu swoją premierę miał dokumentalny obraz „Per Forever” o słynnym szwedzkim żużlowcu. W Toruniu tej postaci raczej nikomu przedstawiać nie trzeba, a dla czytelników z innych miast regionu, zwłaszcza tych, w których żużla nie ma, małe przypomnienie: to indywidualny mistrz świata z 1990 roku, prawdziwy idol kibiców Apatora Toruń, którego karierę przerwał nieszczęśliwy wypadek, przykuwający Szweda na wózek inwalidzki.
Jonsson to dla Torunia idol pokoleniowy. Szczególnie dla tych, którzy dorastali w latach 90., stał się bohaterem na całe życie - wyobraźmy sobie, że w nowej rzeczywistości, tuż po zmianie ustroju, do miasta przyjeżdża największa światowa gwiazda w niesamowicie kolorowym kombinezonie, nie kryje fascynacji swoim nowym polskim domem i prowadzi tutejszy zespół do kolejnych medali mistrzostw Polski. Brzmi bajkowo, brzmi filmowo, ale niestety happy endu nie ma, za to jest wspomniany wypadek podczas derbów Pomorza w Bydgoszczy w 1994 roku. Od tamtej pory Jonsson wraca do Torunia co kilka lat i niezmiennie jest witany owacyjnie, choć stopniowo rośnie średnia wieku tych, którzy widzieli go jeszcze na torze - dla tych, którym było to dane, każda wizyta Szweda jest jednak niczym sentymentalna podróż w czasie do lat młodości, tak bardzo ubarwianej wspaniałą jazdą gwiazdy Apatora.
Grupa twórców filmu z reżyserem Tomaszem Gezelą na czele to właśnie pokolenie, które dorastało z Jonssonem, choć niektórzy z zaangażowanych w jego powstanie to nawet osoby nieco młodsze, znające sukcesy Szweda jedynie z opowieści. Dokument nie miał być w żadnym razie wyciskaczem łez, nie miał być też laurką, a raczej hołdem dla pięknej przyjaźni Jonssona z Jackiem Gajewskim, wieloletnim menedżerem Apatora, oraz dowodem, że nawet w tak trudnej sytuacji, w jakiej znalazł się główny bohater, od trzech dekad nie mogący chodzić, nadal można zachować życiową siłę i być dla wielu wzorem. I to się zdecydowanie udało osiągnąć, bo film nie nuży, a słuchając opowieści Jonssona zwykle w ogóle nie pamięta się, że jest osobą sparaliżowaną. Bo choć temat wypadku siłą rzeczy musiał się w filmie pojawić, to jednak zdecydowanie nie jest wątkiem jedynym i na pewno nie jest wątkiem najważniejszym.
Przez lata w Polsce i na świecie filmów o sporcie powstało wiele, co dziwić nie może. Ich bohaterami nie zawsze byli prawdziwy zawodnicy - słynny Rocky Balboa grany przez Sylvestra Stallone’a jest co najwyżej inspirowany postacią autentycznego pięściarza, co jednak nikomu nie przeszkadzało w tym, by wyjątkowo kasowa seria rozrosła się z jednego filmu do sześciu, niezmiennie przynosząc milionowe zyski. Bardziej ambitne były słynne „Rydwany ognia” z niezapomnianą muzyką Vangelisa, prawdziwe historie opowiedziano też m.in. w „Wyścigu” czy w mającym niedawno premierę polskim filmie „Kulej. Dwie strony medalu”. I tak wymieniać można jeszcze długo.
Więcej sportowych filmów powstało w innych krajach niż w Polsce, a akurat te nasze niekoniecznie dotyczą bohaterów z kujawsko-pomorskiego. Szkoda, ale tym bardziej cieszyć musi „Per Forever”, w chwili pisania tych słów niedostępny jeszcze dla szerszej publiczności (jedyne dotychczasowe seanse odbyły się przy okazji niedawnego Grand Prix Polski na toruńskiej Motoarenie), ale według planów jego twórców już wkrótce mający być możliwy do obejrzenia także przez tych, którzy na kinowej premierze z różnych powodów pojawić się nie mogli. I kto wie, być może w ślady autorów dokumentalnego obrazu o Jonssonie pójdą także inni filmowcy. Ciekawych postaci i ciekawych sportowych historii, które warto przenieść w takiej czy innej formie na duży ekran, z pewnością w naszym regionie dałoby się znaleźć więcej.