Wielu kibiców żużla nie kryje, że ich zdaniem wejściówki na ligowe mecze żużlowe są dziś rodzajem produktu premium, który kosztuje dużo. Ceny faktycznie z roku na rok idą w górę, ale dotyczy to nie tylko speedwaya. Sprawdziliśmy, czy za przyjemność obejrzenia żużla na żywo trzeba zapłacić więcej niż przed laty porównując ten koszt z wysokościami pensji.
Wpływy z biletów cały czas są znaczącą pozycją w budżetach żużlowych klubów, nawet jeśli minęły już czasy, gdy obok wpłat od sponsorów były pozycją najważniejszą - dziś działacze mogą liczyć jeszcze m.in. na środki z kontraktów telewizyjnych. Hitowy mecz, który przyciągnie na trybuny komplet widzów, oznacza dla klubu nawet kilkaset tysięcy złotych przychodu uzyskiwanego właśnie z biletów.
W Toruniu bilet normalny kosztuje w tym roku, w zależności od sektora stadionu Motoarena, 62-69 złotych, a ulgowy 32-48 złotych. W Grudziądzu ceny są dość podobne - 60 złotych normalny, 50 złotych ulgowy. Bydgoska Polonia ściga się na zapleczu ligowej elity, ale i tam ceny kształtują się na porównywalnym poziomie - da się wprawdzie znaleźć bilety tańsze, ale w ofercie bywają też i wejściówki droższe niż w ekstraligowych miastach: normalne kosztują od 45 do 75 złotych, a ulgowe od 40 do 65 złotych.
Koszt pojedynczego wyjścia rodziców z jednym dzieckiem na żużel kosztuje więc od 130-150 złotych w górę, co oznacza, że zdecydowanie nie jest to tania rozrywka. W górę poszły jednak w ostatnich latach ceny właściwie wszelkich możliwych atrakcji, nie tylko tych sportowych, więc postanowiliśmy sprawdzić, czy żużel faktycznie jest dziś tak drogi, jak wielu osobom wydaje się na pierwszy rzut oka.
Minimalna pensja w Polsce wynosi obecnie nieco ponad 3500 złotych „na rękę”, natomiast średnia wypłata to około 6500 złotych netto. Jak to się ma do ceny biletu na żużel w województwie kujawsko-pomorskim? Przy naszych wyliczeniach zaokrągliliśmy przeciętną cenę normalnej wejściówki do 60 złotych. Zgodnie z tą kalkulacją osoba zarabiająca minimalną krajową mogłaby sobie pozwolić na kupno blisko 60 biletów normalnych, a jedna wejściówka kosztowałaby tyle, co 1,85% jej miesięcznej wypłaty. Kibic otrzymujący średnią krajową może zakupić prawie 110 biletów normalnych - jeden bilet to dla niego nieco ponad 0,9% wypłaty.
Ciekawie robi się, gdy podobne wyliczenie przeprowadzimy dla sezonu 2007. Korzystając z danych dostępnych na stronie www.speedway.hg.pl, która jest poświęcona historii żużla w Toruniu, wiemy, że 18 lat temu bilet normalny w grodzie Kopernika kosztował 20 złotych. Zarobki w Polsce były wówczas na zupełnie innym poziomie niż dziś - najniższa krajowa wynosiła zaledwie ok. 700 złotych „na rękę”. Kibic otrzymujący minimalną wypłatę mógł wówczas pozwolić sobie na około 35 biletów, a zakup jednego wiązał się z wydaniem 2,85% pensji.
Średnia wypłata wynosiła około 2000 złotych na rękę - kibic z takimi zarobkami nabyłby więc około 100 biletów, płacąc za każdy mniej więcej 1% pensji.
Wyniki naszego eksperymentu są zatem ciekawe - wprawdzie jeden bilet normalny kosztuje dziś przeciętnie trzy razy tyle, ile kosztował blisko dwie dekady temu, ale pensje poszły w górę jeszcze wyraźniej. Żużel nie jest tanią rozrywką, ale szczególnie dla tego kibica, którzy otrzymuje najniższą krajową, realny wydatek związany z zakupem biletu normalnego jest dziś w rzeczywistości dość wyraźnie mniejszy niż kiedyś, gdy - według wspomnień fanów - żużel miał być rozrywką tańszą i bardziej ogólnodostępną.
Znaczącej różnicy nie ma natomiast w przypadku kibica zarabiającego średnią krajową - w jego przypadku liczba wejściówek, które kupiłby za swoją pensję w 2007 i 2025 roku, jest podobna.